12/08/2018Tagi: AlpyAlpy - WłochySperone Mark (Val di Mello)Wspinanie górskie latoWspinanie w skałach

Lamone e le sue Placche, Sperone Mark

Wycena: VII   Wycena uzupełniająca: 6b   Asekuracja: RS2   Długość [m]: 260   Wyciągi: 7   Czas [h]: 2   Wystawa: S   Ocena: 6/10   Komentarz:    

Drugi dzień pobytu w Val di Mello (prolog i mapy w relacji TUTAJ) - po odespaniu podróży ruszamy z Elą i Szymonem na pierwszy wielowyciągowy wspin. Niestety prognozy straszą deszczem wczesnym popołudniem, nie mamy więc wiele czasu i za dużego wyboru jeśli chodzi o polecane drogi. Decydujemy sę na płytowy klasyk z krótkim podejściem i szybkim zejściem - drogę o dźwięcznej nazwie Il Lamone e le sue Placche (6b) na położonej tuż nad ścieżką w Mello skale Sperone Mark.

Droga zaczyna się rześkim wyciągiem (6a+) wzdłuż skośnej rysy - będąc nierozgrzanym łatwo się zbułować, o czym przekonuje się Szymon i po chwili opuszczamy go na ziemię 😉. Ela po krótkiej walce daje radę na czysto i po chwili ściąga nas na stan. Drugi wyciąg to bardzo charakterystyczny trawers na rękach po odpękniętej płycie, a następnie jedno trudne miejsce (6b, ok. VII-) czyli wyjście z turnicy na ściankę.

Dalej droga zmienia swój charakter i przechodzi w ciąg połogich płyt. Biorę się za prowadzenie. Pierwszy odcinek (6a) ma kilka czujnych miejsc, co prawda spity są ale co 5-10 metrów więc trzeba mocno dociskać stopy 😊. Później robi się trochę łatwiej, można więc przyspieszyć (deszcz wisi w powietrzu) - mijam stanowisko i dochodzę na pełną długość liny do drzewka. Po ściągnięciu reszty zespołu robię za jednym razem kolejne 1,5 wyciągu, pod koniec prawie biegnąć po połogiej płycie. Na koniec przodem rusza Szymon - kolejna płyta początkowo trzyma, a następnie robi się bardziej urzeźbiona. Zaczyna kropić, gdy koledze kończy się lina przechodzimy więc na lotną i tak pokonujemy ostatnie metry drogi. Leje, chowamy sie w lesie i cieszymy, że udało się zrobić "cokolwiek" na początek pobytu - nie wszyscy mieli tego dnia tyle szczęścia...

Na drodze de facto ładne są pierwsze 3 wyciągi, ale na szybką akcję (2-3 godziny) tuż przy szlaku i zapoznanie z tutejszą skałą można polecić. Droga nie jest niestety tak fotogeniczna jak te robione w kolejnych dniach, nie ma się więc co nastawiać na piękne obrazki. Najpierw jednak (w poniedziałek) czeka nas spore rozczarowanie - deszcz pojawia się wcześniej niż zapowiadano i dosłownie "zmywa" nas ze ściany Scoglio delle Metamorfosi po zaledwie dwóch wyciągach drogi Luna Nascente. Na szczęście wrócimy na nią w sobotę!