Dolina Jaworowa - skitura
Po świętach chciałem wybrać się na 2 dni wspinania w Tatrach, niestety mocny czwartkowy opad zweryfikował te plany :( Chcąc jednak zakończyć 2017 rok tatrzańskim akcentem, postanawiamy razem z Ryśkiem podejść na turach pod Bratysławski Lód z zamiarem jego przejścia, o ile warunki pozwolą.
Robimy to trochę na siłę bo wiemy, że szanse są marne – dopiero co spadło prawie pół metra świeżego śniegu, na dodatek ma wiać, ocieplić się i padać. Niestety prognozy się sprawdzają – mimo to mozolnie turujemy pod Jaworowy Mur, a następnie bardzo mocno „zaminowanym” stokiem podchodzimy pod żleb opadający spod „naszego” lodospadu.
Dochodzimy do skał i tam oceniamy sytuację – do właściwego lodu mamy jakieś 50 metrów stromego żlebu, w którym na twardej powłoce nasypane jest jakieś 2 metry luźnego śniegu. Rysiek ściąga narty i zapada się po pachy, nie ma mowy o pchaniu się pod lód, z którego zresztą ciągle się sypie – nad nim znajduje się spory depozyt. Decyzja wydaje się ewidentna ale podejmujemy ją niechętnie – cel jest na wyciągnięcie ręki i kusi, a podejście pod lód kosztowało nas sporo sił i czasu. W końcu jednak głos rozsądku wygrywa – ostrożnie wycofujemy się najpierw ze żlebu, następnie ze stoku i wracamy doliną do Jaworzyny. Przynajmniej tura w nogi pójdzie, poza tym udało się kolejny raz pożegnać rok w Tatrach. No i mamy więcej czasu na regenerację przed wieczornymi imprezami sylwestrowymi ;)