27/08/2017Tagi: TatryDolina WielickaPodufała TurniaWspinanie górskie lato

Francouzsky polibek, Podufała Turnia

Wycena: VII-   Asekuracja: RS1   Długość [m]: 170   Wyciągi: 5   Czas [h]: 2   Wystawa: S   Ocena: 7/10   Komentarz:    

Po długich drogach zrobionych w Dolomitach, w Tatrach również mamy ochotę na jakąś dużą ścianę. Niestety prognozy nie są zbyt optymistyczne, pozostaje więc po raz kolejny wspinanie na „czymś” niskim. W tym sezonie nie byliśmy jeszcze w Dolinie Wielickiej, a że na liście mam w okolicy krótką drogę, właśnie tam się udajemy. Szybko podchodzimy do Domu Śląskiego, chwilę zastanawiamy się czy nie iść na Granacką Basztę, kuszącą swoją bliskością, po czym zmierzamy jednak dalej – pod południową ścianę Podufałej Baszty (słow. Opálová veža). Tutaj czeka na nas w miarę nowa (2011) i prowadząca pięknymi płytami droga o sympatycznej nazwie Francouzský polibek (VII-) czyli Francuski Pocałunek (VII-)😊.

Ma miejscu ze zdziwieniem odnotowujemy, że nie jesteśmy sami – na tą ukrytą głęboko w górach ścianę postanowiły wybrać się jeszcze dwie Słowaczki, pozdrawiające nas z Południowego Filara (IV). Szybki prysznic (5 minut opadu) i zabieramy się do roboty 😊. Sprawnie przechodzę dolną część drogi (w tym jeden ładny szóstkowy wyciąg) i oddaję prowadzenie Grześkowi, któremu dziś przypada prowadzenie trudności. Kolega sprawnie i dość bezstresowo (jest kilka spitów) pokonuje wyciąg za VII- oraz kolejne, krótsze i łatwiejsze odcinki. Na ostatnim wyciągu dopada nas niestety burza z gradem, w pośpiechu kończymy więc drogę i zabieramy się do zjazdów. Docierają do nas trochę zestresowane dziewczyny i proszę o wspólne zjazdy. Jako dżentelmeni oczywiście nie odmawiamy, dopiero przed ostatnim zjazdem mam dość motania linami i uprzejmie się z nimi żegnamy 😉.

Ściana co prawda po kilku minutach przesycha, nadciągają jednak kolejne chmury i mimo moich usilnych starań Grzesiek nie daje się przekonać by zrobić coś jeszcze – w oko wpada mi jednak „szóstka” idąca kilka metrów od zrobionej przez nas drogi, prowadząca wzdłuż rysy po pięknych płytach. No cóż, innym razem... Tak na marginesie, po powrocie z Dolomitów w Tatry zgodnie stwierdzamy, że nie ma to jak lity granit i jego świetne tarcie!