Grań Żabiej Lalki i Onyszkiewicz, Żabi Mnich
Warunki wspinaczkowe oraz pogoda w Tatrach nadal świetne, powstaje więc intensywny plan by w sobotę spróbować wejść w ścianę Kazalnicy z Anią, a już w niedzielę wspinać się na Kieżmarskim z Mateuszem. Niestety gdy pierwszego dnia rano stajemy pod Zerwą, odczuwalna temperatura wynosi poniżej zera. Po odczekaniu godzinę (nadal zimno) zasmuceni odpuszczamy zacienioną, północną ścianę i Żlebem Żabiej Przełęczy Wyżniej podchodzimy pod Żabiego Mnicha. Pod zachodnią ścianą nie ma jeszcze Słońca, na rozgrzewkę postanawiamy więc wyjść granią na Żabią Lalkę, na której jeszcze nie byliśmy.
Z Lalkowego Przechodu wspinam się na wprost ścianką, powyżej której trawersuję w prawo – idę za daleko, do Półki z Jałowcem docieram porośniętym zacięciem. W to miejsce ściągam Anię i ruszam dalej – najpierw kilka metrów do góry, po czym zgodnie z foto-topo trawersem do drogi normalnej i nią już na wierzchołek. Jednym 50-metrowym zjazdem zjeżdżamy do miejsca oddalonego zaledwie kilkanaście metrów od Przechodu. Przy okazji oglądam bardzo ładny wariant końcowy na Grani – Rysę Kozika (VI, hak), zdecydowanie polecam wybór tej opcji by było ciekawiej.
Z Przełączki schodzimy z powrotem pod zachodnią ścianę Niżniego Żabiego Mnicha (Kapucyna), w miejsce gdzie startuje droga Onyszkiewicza (VI-, pierwotnie V+). Pierwszy wyciąg wygląda dość poważnie i okazuje się, że faktycznie nie jest łatwy jak na V+ (wg niektórych źródeł VI- lub nawet VI). Zaczynamy piękną rysą i gdy zanika trawersujemy w lewo (hak). Idziemy do góry i przy kolejnym haku trawersujemy pod małym okapem – tarciowe i nieprzyjemne miejsce. Po przewinięciu kilka metrów do góry i na półkę (hak). Moje odczucia po chwili potwierdza Ania wisząc na linie w "wylotowym" trawersie i pytając o co tu chodzi 😉. PS. Jest opcja by wyciąg prostować – ktoś musiał to robić bo wyżej w rysie jest dobry hak, idąc tam unikniemy nieprzyjemnego trawersu pod okapem, aczkolwiek wygląda na co najmniej VI.
Kolejny wyciąg zaczyna się kruchą ścianką, po której wchodzi się w zacięcie przechodzące w ciasny komin, przewieszający się u wylotu (słaby hak). Wygląda trudniej niż jest w rzeczywistości (V+). Wychodzę na półkę i robię stanowisko dorzucając coś do jednego haka. Czas na czwórkowy wyciąg – patrzymy do góry a tam przewieszony otwarty komin z wątpliwą asekuracją, droga znowu zaskakuje 😊. Okazuje się jednak, że zgodnie z wyceną jest łatwo, przy czym bardzo ciekawie. Po przejściu komina kontynuujemy depresją, przewieszenie u jej wylotu obchodząc po prawej. Można zrobić stan ze spotkanego haka, ja jednak idę dalej jak puszcza (trudności niewielkie, III-IV). Gdy kończy się lina, ściągam partnerkę i kończymy drogę, przechodząc ostatnie 15-metrów na szczyt Żabiego Kapucyna. Po jednym krótkim zjeździe jesteśmy na Żabiej Szczerbinie, drugim dostajemy się na ścieżkę. By wrócić do miejsca startu schodzimy kilka metrów i wchodzimy na eksponowany Lalkowy Chodnik (I), którym docieramy do Lalkowego Przechodu, z którego ponownie schodzimy do plecaków i pod ścianę. Jeszcze tylko żleb, szlak, asfalt, kolacja w Roztoce i rozjeżdżamy się. Ania wraca ze znajomymi, ja zostaję na kwaterze – za kilka godzin przyjedzie wypoczęty kolega na drugą część planu, piękną Ódę na radosť (VII+) na Kieżmarskim Szczycie!