Via AliNina, Galeria Osterwy
Czerwiec w Tatrach w tym roku nie rozpieszcza - często pada, a gdy już robi się słonecznie, nadal jest burzowo, należy też liczyć się duża wilgotnością. W sobotę meldujemy się pod Galerią Osterwy z zamiarem zrobienia dwóch ładnych dróg, niestety po nocnej ulewie ściana jest pokryta zaciekami, które nie znikną z kluczowych miejsc aż do późnego popołudnia. AliNinę (VI+) wspominam miło z poprzedniego przejścia (RELACJA), mokrawy jest tylko pierwszy wyciąg, opcja wydaje się więc rozsądna. Dodatkowo będzie okazja do sprawdzenia ruchów na Shangri La. Prognozy na niedzielę zmieniają się na lepsze, postanawiamy więc wybrać się wyżej - pod Mały Lodowy i Ostry, co finalnie okazuje się chybionym pomysłem - jak wiadomo pogoda za nic ma ludzkie plany 😉.
Co do samej AliNiny, droga jest prawie w całości obita (RS1, 3-4 małe/średnie friendy opcjonalnie) i ma trzy krótkie, różnorodne wyciągi. Po przejściu komina z drogi Pavlín-Kráčalík możemy od razu wejść w płytę z trudnościami (VI+) albo założyć stanowisko pośrednie.Wspinamy się w ryskach i po krawądkach, po czym dochodzimy do gotowego stanowiska pod okapem. Po efektownym, ale klamiastym przewinięciu, na drugim wyciągu czeka nas krótki techniczny połóg (VI) i wygodna półka z kolejnym stanem. Początek ostatniego wyciągu (VI) może zaskoczyć z powodu deficytu chwytów na starcie, potem rzeźba robi się dużo lepsza i możemy delektować się dobrymi krawądkami na pionującej sie płycie. Po zrobieniu drogi zjeżdżamy wzdłuż kantu i bawię się z liną z góry na dwóch ostatnich wyciągach sportowego Shangri La (VIII i VIII-), szczególnie kluczowy wyciąg jest naprawdę ładny - trzeba będzie kiedyś wrócić i spróbować przejść całą drogę w należytym stylu. Polecam, a jeżeli to dla kogoś za dużo - można (tak kiedyś zrobiliśmy) przejść pierwszy wyciąg (VII) i kontynuować AliNiną. Mimo słonecznego popołudnia 'nasze' drogi nadal zacieknięte, po powrocie pod ścianę postanawiamy więc zakończyć działanie i udać się do Smokovca na nocleg.
Plan na niedzielę zakłada działanie na Małym Lodowym i Ostrym, humoru nie psuje nawet lekki poranny opad na podejściu stromym skrótem do Strzeleckiej Kotliny. Na miejscu tracimy jednak sporo optymizmu - dookoła pełno Cumulonimbusów, wdrażamy więc plan awaryjny - szybkie przejście Czereśniowego Filara (V+). Niestety już po dwóch pierwszych wyciągach dopada nas deszcz i zaliczamy wycof. Czekamy godzinę i gdy Słońce prawie kończy suszyć naszą drogę, przychodzi burza i już wiemy, że nic z tego. Podejmujemy jeszcze jedną próbę - przenosimy się pod Ostry, gdy jednak zza niego wyłaniają się kolejne 'kłębiaste', poddajemy się więc i idziemy na obiad i piwo do Zbójnickiej. Godzinę później znowu leje...
PS. Na Czereśniowy Filar wracamy rok później - RELACJA.