13/12/2020Tagi: TatryDolina GąsienicowaKościelecWspinanie górskie zima

Milczenie Kozic, Kościelec

Wycena: M5   Wycena uzupełniająca: lato IV+   Asekuracja: R2   Długość [m]: 700   Wyciągi: 10   Czas [h]: 6   Wystawa: NE   Ocena: 6/10   Komentarz:    

Na pierwszą drogę w sezonie zimowym wybieramy nową (powstałą w 2019) linię rozwiązującą całą północno-wschodnią ścianę Kościelca. Deniwelacja jaką pokonujemy to około 400 metrów, długość drogi to z kolei około 700 metrów – połowa z tego to łatwy teren, który mamy do przejścia pomiędzy trzema spiętrzeniami skalnymi oraz po ostatnim z nich. Dzięki temu jest to dobra propozycja na „rozruch”, szczególnie biorąc pod uwagę szybkie i łatwe dojście oraz bezpieczne zejście szlakiem. Przy dobrych warunkach droga będzie na pewno przystępniejsza, przy brak podkładu śnieżnego oraz suchych trawach też da się ją robić, trzeba tylko zarezerwować trochę więcej czasu i wspinać się ostrożniej – tym bardziej, że nie ma gotowych stanowisk czy stałych haków w trudnościach.

Pierwszy wyciąg to łatwe (M2) wspinanie po trawie pomiędzy skałami  - po około 50-55 metrach dochodzimy pod pierwsze spiętrzenie w miejscu gdzie skośnie w prawo odchodzi wąski pas trawek, ważne by dobrze go zlokalizować i nie wchodzić w ścianę ani za nisko, ani za wysoko. Gzymsami (czujnie gdy trawy nie trzymają, pętli zaznaczonej w topo nie było) wspinamy się aż do osiągnięcia wąskiego kominka – kilka nieprzyjemnych ruchów (trudności ok. M5) wyprowadza nas na półkę pod przewieszoną ścianką, do zbudowania stanowiska haki raczej niezbędne. Z półki startujemy prosto do góry (M4), po czym trawersujemy w prawo (stała pętla) by w sumie po ok. 20 metrach dojść do starego haka przy którym warto zrobić stanowisko. Na kolejnym wyciągu po trawersie w prawo wchodzimy do bardzo fajnego, drytoolowego zacięcia (ok. M4+, 1 hak) po wyjściu z którego znajdujemy się na wielkiej półce z kosówką. Wyciąg piąty zaczyna się trawersem w lewo, po jego przejściu pokazuje się nam spionowany kominek (ok. M4/M4+, 1 pętla) – ostatni fragment pierwszego spiętrzenia ściany.

Po wyjściu w łatwy teren idziemy w kierunku drugiego spiętrzenia, które pokonujemy po prawej stronie – po lewej widoczny będzie przecinający ścianę zachód z drogi Tort Makowy. Według opisu wspinamy się wzdłuż filarka i przy smreczku wchodzimy w krótkie zaciątko (M3) z którego wychodzimy w łatwy teren – my poszliśmy tutaj trochę bardziej na prawo ale trudności były bardzo zbliżone. Dalej czeka nas około 200 metrów podejścia pod ścianę szczytową – kierujemy się w stronę wyraźnej depresji po jej prawej stronie, stanowisko zakładamy tuż pod nią. Kolejny wyciąg (60 metrów gdy robiony w całości) przy braku dobrego śniegu jest kluczowy – zaczynamy po trawkach pomiędzy skałami i docieramy do progu w żlebie, gdzie czeka nas krótka ale przewieszona ścianka z rysą (gdy sucho ok. M5). Po wyjściu z trudności czeka nas jeszcze kolejny próg (M4) i łatwa rynna, po której przejściu robimy stanowisko. Z rynny wydostajemy się depresją w lewo (M2), następnie kontynuujemy bez trudności w kierunku szczytu – albo załupą wprost (o ile jest dobry śnieg) albo bliżej grani po lewej. Docieramy do szlaku ok. 50 metrów poniżej szczytu, warto się więc rozwiązać i poświęcić dodatkowe 5 minut na postawienie kropki nad i. Na drodze zeszło nam 6 godzin, na pewno jednak przy dobrych warunkach da się ją zrobić szybciej, do tego nie pomogła moja choroba (Michał stanął na wysokości zadania i poprowadził wszystkie trudniejsze odcinki) oraz niezdarne i niepewne ruchy, charakterystyczne dla pierwszego wspinu w sezonie 😉.