Zachodni Filar, Kopa Spadowa
Filar Kopy Spadowej to ładna alpiniada z czterema trudniejszymi odcinkami skalnymi – z powodu dość skomplikowanego zejścia warto wybrać się na nią w dogodnych warunkach. Bardzo mała ilość śniegu oraz ograniczone możliwości działania (Słowacja zamknięta z powodu Covida) spowodowały, że w grudniu 2020 drogą zainteresowało się kilka zespołów 😉. Mimo krótkiego dnia i konieczności działania car-to-car (zamknięte schronisko), decydujemy się w 4-osobowym składzie również na nią wybrać – wybór okazuje się słuszny, linia jest ciekawa, a nieprzyjemne zejście wynagradzają kapitalne widoki na grań Morskiego Oka wraz z jej północnym murem. Zdecydowanie polecam.
Startujemy później niż zakładaliśmy (przed 9-tą), wraz z Jackiem ruszamy jako pierwszy zespół, za nami podążają Michał z Szymonem. Widoczne ślady poprzedników i odkryte trawy zdecydowanie przyspieszają zadanie – łatwą Rynnę Sawickiego i Dolny Kocioł przechodzimy szybko na lotnej, zatrzymuję się dopiero gdy idący przodem Jacek dociera pod drugi próg w kominie – pod pierwszym jest dobre miejsce na stanowisko. Znikoma ilość śniegu powoduje, że progi nie są podsypane i o ile pierwszy jest łatwy, w drugim trzeba wykonać kilka sprężnych ruchów (zimowe 5). Kilka metrów powyżej po lewej stronie jest hak – dobre miejsce na stanowisko.
Po wyjściu z komina czeka nas podejście ok. 60 metrów na Pierwsze Siodełko łatwą Rynną Orłowskiego i około 20 metrowy trawers w prawo pod trudno wyglądające zacięcie – na Pierwszym Uskoku istnieje też Wariant Skoczylasów wprost (również letnie V). Zmieniamy się i ostrożnie wchodzę na trawiastą półeczkę, z której wchodzi się w zacięcie – tutaj czeka około 20 metrów czujnego drytoolowego wspinania (5+, haki i dobra własna), według nas jest to najtrudniejszy odcinek na całej drodze. Stanowisko warto założyć po wyjściu z trudności, dalej czeka nas bowiem spory odcinek łatwego terenu. Przechodzimy na lotną i idziemy najpierw żeberkiem, po czym środkiem Drugiego Uskoku (miejsce 3-4), po przejściu którego wychodzimy na taras pod Trzecim Uskokiem.
Tutaj spędzamy trochę czasu na rekonesansie – pod ścianą ślady się rozchodzą, a Mastertopo sugeruje by w uskok wchodzić w mało logicznym i wyglądającym na zapych miejscu. Widoczne kilka metrów na prawo haki i ślady raków na skale utwierdzają nas w przekonaniu, że to właśnie tędy prowadzi wariant zimowy za 6 – oryginalnie droga idzie za filar w lewo by w łatwiejszy sposób (IV) wydostać się nad uskok, część śladów prowadzi właśnie tam. Kluczowy wg topo odcinek okazuje się krótką, świetnie urzeźbioną ścianką z dużą ilością haków, wycena M6 z MT i Supertopo jest wg nas zdecydowanie na wyrost, zimowe 5/5+ byłoby bardziej na miejscu, choć duże obłe klamy sprzyjają raczej wspinaniu na rękach niż na dziabach. Po przejściu trudności robimy trawers w prawo ciasnym tunelem pomiędzy blokami skalnymi i docieramy do gotowego (2 haki i rep) stanowiska.
Ponownie przechodzimy na lotną – po przejściu rynny po lewej stronie docieramy do przełączki i „jak puszcza” kontynuujemy żeberkiem do góry – aż pod kolejny, Czwarty Uskok, pod którym robimy stanowisko. Dalej zdecydowanie lepiej iść oryginalnym, lewym wariantem – prawy jest niezbyt przyjemny i czeka nas po nim trawers powrotny pod ostatnią trudność na drodze – kilkumetrowe zacięcie z rysą, całkiem niebanalną (5) przy niskim stanie śniegu 😉. Po wyjściu z trudności idziemy ponownie na lotnej (warto skrócić) zygzakiem pomiędzy skałami, aż do samego szczytu Kopy Spadowej, na którym stajemy przed 14-tą. Podziwiamy widoki, grzejemy się (zachodnia wystawa więc po południu w górnej części drogi możemy liczyć na Słońce) i czekamy na chłopaków by wspólnie schodzić.
Z Kopy Spadowej są dwa warianty zejścia – trawers kopuły Niżnich Rysów oraz zjazd do Spadowego Żlebu i kontynuowanie nim do Żlebu Białczańskiej Przełeczy Wyżniej, doprowadzającego nad Czarny Staw. Przy dużej ilości śniegu drugi wariant jest bardzo lawiniasty, przy zastanych warunkach wybieramy jednak ten sposób, podobnie zresztą jak wszystkie zespoły przed nami (brak śladu do trawersu). Przechodzimy na drugą stronę grani i idziemy nią aż do stanowiska zjazdowego – ponoć jest jakieś z haków, my go jednak nie namierzyliśmy i skorzystaliśmy ze stałej liny na bloku skalnym. Po 60 metrach zjazdu docieramy do żlebu, którym ostrożnie (nieprzyjemne płytkie trawy i płyty pod śniegiem) schodzimy w dół, aż do kolejnego wspomnianego żlebu i popularnej trasy zejściowej spod Żabiego Mnicha – na koniec czeka nas ścianka, znad której zjeżdżamy (2 ringi) już w łatwy teren nad Czarnym Stawem.