24/08/2021Tagi: AlpyAlpy - FrancjaPointe LachenalWspinanie górskie lato

Contamine, Pointe Lachenal

Wycena: VII-   Wycena uzupełniająca: 6a+   Asekuracja: R1   Długość [m]: 320   Wyciągi: 10   Czas [h]: 4   Wystawa: SE   Ocena: 9/10   Komentarz:    

Po przejściu Rébuffata na Midi (RELACJA) zostajemy na nocleg w schronisku Cosmiques, by kolejnego dnia udać się na innego lokalnego klasyka – drogę Contamine’a (6a+) na Pointe Lachenal. Popołudniu pogoda ma się załamać, pod południowo-wschodnią ścianą stawiamy się więc wcześnie rano. Z turni można łatwo zejść, by jednak nie wspinać się z ciężkim sprzętem większość ludzi decyduje się na powrót zjazdami – podobnie robimy i my. Linia oferuje kapitalne wspinania w rysach na całej długości, a kluczowe wyciągi prowadzące wielkimi popękanymi płytami są po prostu obłędne. Według mnie jest i ładniej i bardziej ciągowo niż na wspomnianej na wstępie drodze, a obie zaliczają się zdecydowanie do grona najlepszych „szóstek” w Alpach.

Już pierwszy wyciąg pokazuje nam, że nie będziemy się nudzić – do przejścia mamy ładną rysę (solidne 5c) forsującą lewą stronę ściany czołowej (prawa to wariant za 6a+). Zaczynam i prowadzę całość drogi - Ania jest zmęczona i nie chce ryzykować. Drugi wyciąg ma tylko trudniejszy start (5c, o ile nie idziemy wariantem opisanym w Rockfax), potem jest już łatwiej – startujemy skośnie w lewo i po osiągnięciu rampy kierujemy się w prawo pod wyraźny komin. Po drodze mijamy stanowisko z Harold et Maud, na którym spotykamy francuskiego przewodnika z klientem – głośny guide postanowi później przenieść się na naszą drogę.

Kolejny odcinek (5c) prowadzi lewą stroną wspomnianego komina – po przewinięciu się w łatwy teren podchodzimy do głównego spiętrzenia ściany. Startujemy w kierunku ewidentnej przerysy, nie wspinamy się jednak nią wyżej, a mniejszym pęknięciem odchodzącym w lewo do wyraźnej wyrwy w przewieszce – pokonujemy ją (5c, lepiej na zewnątrz niż środkiem 😉) i wychodzimy wprost do stanowiska. Stąd warto zrobić krótki wyciąg do półki na kancie – wystartujemy z niej w kluczowe trudności drogi i nie będziemy musieli ciągnąć 50 metrów.

Dwa kolejne wyciągi prowadzą pięknymi żółtymi płytami, pociętymi rysami oraz uzbrojonymi w mniejsze i większe flejki. Zaczynamy od trawersu w lewo do cienkiej ryski (6a+), która stopniowo rozszerzając się doprowadzi nas do większych chwytów tuż pod stanowiskiem – wspinanie jak marzenie choć momentami do chwytów nie wchodzą mi palce i robi się trochę trudniej. Drugi odcinek zaczyna się siłowym dilfrem po odstrzelonych płytach (6a/a+), wyżej czeka nas piękna, szeroka i dobrze uklamiona rysa.

Wyciąg ósmy to łatwiejsza rysa (4c), które wyprowadza nas do stanowiska pod połogie popękane płyty. Stąd kierujemy się do po dużych chwytach (ok. 4b) do góry, przewieszki mijając po prawej – stanowisko znajdziemy na półce pod wyraźnym skośnym zacięciem, ograniczonym z prawej strony kantem. Po przejściu zacięcia dochodzimy do pionowego kominka (5c) z którego wydostajemy się na grań. Ostatni wyciąg prowadzi pęknięciami po lewej stronie grani (4b/5b, opcjonalnie granią), przechodzimy go na lotnej by trochę przyspieszyć – na niebieskim niebie zaczynają pojawiać się czarne chmury, zwiastujące opad śniegu. Powrót idzie nam bardzo szybko – należy pamiętać by początkowe zjazdy wykonywać mocno w lewo (patrząc w dół), najlepiej korzystając ze stanowisk Harold et Maud.

Gdy osiągamy podstawę ściany zaczyna prószyć, czas więc opuścić lodowiec – kierujemy się na Aiguille du Midi skąd kolejką zjeżdżamy do Chamonix. Jeszcze tylko słynny burger w Poco Loco i żegnamy się z Alpami – oby na piękne granitowe ściany rejonu Mont Blanc dane było wrócić jak najprędzej!