13/02/2022Tagi: AlpyAlpy - AustriaNiżnia Królewska BasztaWspinanie górskie zima

Dobre skutky, Niżnia Królewska Baszta

Wycena: M7   Asekuracja: R2   Długość [m]: 300   Wyciągi: 7   Czas [h]: 5   Wystawa: NE   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Od dłuższego czasu w Tatrach na przemian sypie i wieje, większe ściany muszą więc poczekać. Nie oznacza to jednak, że nie da się fajnie powspinać – jednym z lepszych miejsc na takie okoliczności są tzw. Królewskie Baszty położone w obrębie Filara Birkenmajera na Sławkowskim Szczycie (legenda TUTAJ). Mnóstwo krótkich ale interesujących linii znajduje się zwłaszcza na położonej zaraz nad lodospadem Veverki Niżniej Królewskiej Baszczie. Po przejściu kilku klasyków (m.in. łączone z Veverką Pontonovy kut M5+, Piranha M6+ czy Tragikomedia M7) czas na jedną z najlepszych dróg na ścianie - dłuższe i bardziej wymagające Dobré skutky (M7).

Po krótkiej popołudniowej wizycie na Zahradkach z Anią dzień wcześniej, rano spotykam się z Michałem i Szymonem i wspólnie ruszamy pod drogę. Świetnie wylany Lodospad Veverki jest tego dnia oblegany, nasza droga (jako jedna z nielicznych) startuje jednak nie nad nim, lecz ok. 50 metrów na lewo od jego podstawy, za skalnym progiem. Później dochodzę do wniosku, że gdyby ktoś się uparł to początkowy ok. 100-metrowy odcinek drogi pomiędzy kosówkami dałoby się zamienić na wspinanie w lodzie – po wyjściu z niego konieczny byłby łatwy trawers w lewo do stanowiska pod pierwszymi trudnościami. My tymczasem idziemy oryginalnie, zgodnie ze schematem autorów drogi. Po trawersie w lewo odbijamy do góry w najbardziej dogodnymi miejscu i przedzieramy się trawkowo-skalnym terenem (miejsca II-III) przez kosówki, a po dotarciu pod skały podchodzimy jeszcze kilka metrów do gotowego stanowiska ze spitów (podobne są na całej drodze). Warunki powyżej mimo niedawnych opadów okazują się kapitalne – skała jest zupełnie sucha, rysy czyste, a trawy wywiane. Kolejny strzał w dziesiątkę w tym sezonie!

Drugi wyciąg (mocne M5, 25 m) zaczyna się od przewinięcia w lewo, gdzie czeka nas piękne zacięcie z szeroką rysą. To jedyny chyba fragment na drodze, gdzie możemy mieć problem z wykorzystaniem dziab – formacja bardziej sprzyja wspinaniu dilfrem lub klinowaniu dłoni. Kilka siłowych ruchów (spit w kluczowym miejscu) wyprowadza nas na wygodną półkę ze stanowiskiem. Na starcie wyciągu trzeciego (M6, 25 m) czeka przerysa (1 spit), którą przejść można na kilka sposobów, zarówno brutalnie jak i technicznie 😉. Nad nią skręcamy w lewo do przewieszającego się zacięcia (drugi spit) z klamami oraz świetnymi ryskami na dziaby, stanowisku jest zaraz po przewinięciu. Prowadzący pierwsze wyciągi Szymon po walce (spowodowanej głównie brakiem drytoolowego rozwspinu) radzi sobie ze swoim zadaniem w pierwszej próbie, co bardzo nas cieszy bo w drogę wystartowaliśmy dość późno.

Czwarty wyciąg (M4, 35 m) to przyjemna płytka (M4) ograniczona zacięciem, po wyjściu z niej mijamy stan z Tragikomedii i łatwym terenem idziemy do góry – stanowisko jest przed przekroczeniem depresji którą z dołu dochodzi droga Silvestrovské blues. Prowadzący ten wyciąg Michał idzie dalej na całą długość liny – wyciąg piąty (M4, 60 m) zaczyna się bowiem łatwym terenem. Z naszego stanu idziemy trawami do góry, kierując się do stanowiska na półce pod górnym spiętrzeniem ściany – charakterystyczna żółta skała i skośne przewieszone rysy. Tutaj czekają główne trudności drogi – dwa wymagające wyciągi, w całości na własnej asekuracji.

Szósty wyciąg (M6+, 25 m) zaczyna się od siłowego startu (raczej M7, sugerowane przez kilka osób) – dziaby i friendy siadają świetnie, trzeba się jednak mocno zginać. Kilka metrów wyżej robi się łatwiej, kontynuujemy wzdłuż rysy i kierujemy się do zacięcia z kilkoma kruchymi chwytami (czujnie), nad którym znajduje się wygodne stanowisko. Michał rozprawia się z trudnościami on sajtem, dzięki czemu nie tracimy sił i czasu, które będą nam potrzebne na ostatnim odcinku. Po krótkiej przerwie przewiązujemy się i ruszam na prowadzenie.

Trudności ostatniego wyciągu (M7, 25 m) znajdują się na początku – do przejścia mamy ok 10-metrową przewieszoną ściankę z zanikającą miejscami rysą, wg nas dość parszywa formacja, choć same ruchy po opatentowaniu może i łatwiejsze niż wskazuje wycena. Na starcie tracę niestety sporo sił na zakładanie asekuracji (nie zabraliśmy haków, nie są konieczne choć akurat tutaj jeden by się przydał) i gdy wychodzę z trudności "odcina" mi ręce i zaliczam solidnego lota na friendzie znajdującym się kilka metrów niżej. Zimą jak wiadomo na takich wyciągach loty się zdarzają, humor psuje mi jedynie fakt, że dziaba została w rysie przez co karabinek od lonży rozerwał się. Ściągamy linę i próbuje Michał – gdy dochodzi jednak do mojej dziaby i już wydaje się, że drogę mamy z głowy, niespodziewanie objeżdżają mu nogi i przed lotem ratuje go zawiśnięcie na lonży… Zdziwiony i wkurzony kolega wraca do nas, na pocieszenie dziękuję mu, że pozwoli mi się rozprawić z wyciągiem, który mnie zrzucił 😊.

Moja druga próba jest już dużo szybsza i sprawniejsza od pierwszej – założone częściowo przeloty robią swoje, wiem już też do którego chwytu sięgać. Po wyjściu ze ścianki teren się kładzie, pozostaje więc tylko spokojne zmierzać do stanowiska zlokalizowanego na lewym skraju grani (pętle z mailonem). Ściągam kolegów i zadowoleni, że starczyło czasu i chęci by przejść całość drogi klasycznie zaczynamy zjazdy – pierwszy pod przedostatni wyciąg, kolejne już linią Silvestrovské blues i jeden ze stanowiska nad Veverką (progiem skalnym po prawej patrząc z góry). Druga opcja na zjazdy to przejście kilka metrów granią do stanowiska nad Piranhą i po jednym zjeździe stamtąd kontynuowanie w dół z łańcuchów umieszczonych na drodze Chlapcom z Pumori.

Podsumowując, Dobré skutky, jak na drogę w małej ścianie, oferują dość sporo różnorodnego wspinania, a dzięki komfortowej asekuracji oraz gotowym stanowiskom świetnie nadają się na zbieranie doświadczenia w zakresie trudności M6-M7. Kluczowe wyciągi, mimo iż krótsze niż ten za M7 na Tragikomedii (piękny ale będący tam jedyną trudnością), sumarycznie stanowią większe wyzwanie i dodatkowo nie posiadają żadnych stałych punktów – warto więc na drogę wybrać się dobrze rozwspinanym.