Uskok, Masowanie kompleksów i Kompleks Stolicy, Zadni Mnich
Weekend na Taborze Szałasiska pod Morskim Okiem – po piątkowych opadach sporo ścian mokrych, postanawiamy więc podziałać na Mnichach. Pierwszego dnia wybieramy się na Zadniego, gdzie od dłuższego czasu na oku miałem dwie linie VII+/VIII- obite prawie 30 lat temu, bardzo rzadko obecnie powtarzane – Masowanie Kompleksów i Kompleks Stolicy. Zaczynamy jednak od przejścia około 50-metrowego wschodniego Uskoku (wariantem Orłowskiego za VI), historycznej linii będącej jednocześnie jednym z najtrudniejszych fragmentów Głównej Grani Tatr.
W przeciwieństwie do niżej położonego „brata”, na Zadnim Mnichu możemy liczyć na samotność - poza bardzo popularną (głównie wśród przewodników i kursów) Zachodnią Granią, wspinacze rzadko zaglądają na tutejsze ściany. I chociaż jest w czym wybierać, większość dróg zarasta z powodu braku ruchu na nich, a sam Uskok traktowany jest najczęściej jako linia zjazdowa ze szczytu – na przełączkę wrócimy jednym 40-metrowym zjazdem lub dwoma 20-metrowymi.
Idąc do góry drogę przejść można w ciągu lub skorzystać ze stanowiska pośredniego – tak też robi prowadząca drogę Ania. Zaczynamy wzdłuż łatwych pęknięć (II-IV), po czym odbijamy delikatnie w lewo (V) do łańcucha. Stąd przechodzimy w prawo i pokonujemy małą przewieszką z kluczowymi ruchami (VI), po jej przejściu kierujemy się skośnie w lewo ładną i dobrze urzeźbioną płytą (V+) aż do łatwego terenu podszczytowego i stanowiska zjazdowego. Droga krótka ale przy okazji wizyty na Zadnim warta zrobienia, chociażby ze względów na tatrzańską tradycję 😊.
Po zjeździe schodzimy kilka metrów i przyglądamy się pięknej, wielkiej płycie wieńczącej niewielką ścianę wschodnią z prawej strony. Jej środkiem prowadzi Masowanie Kompleksów – droga zaledwie jednowyciągowa, ale oferująca bardzo ładne i ciągowe wspinanie po krawądkach. Niestety z powodu braku przejść w ostatnich latach skała mocno zarosła – pierwsza próba idzie więc na czyszczenie i rozpracowanie przechwytów.
Już sam start i wpięcie się do pierwszego punktu okazują się wyzwaniem, wyżej są jeszcze dwa bulderowe fragmenty przedzielone mało komfortowymi miejscami restowymi. Wg mnie wycena VIII- dla całości byłaby ok, spity są w dobrym stanie choć miejscami dość od siebie oddalone. Druga próba prowadzenia okazuje się skuteczna, a ponieważ partnerka nie idzie do góry, po przejściu wracam na ziemię z ostatniego spita - stanowisko wieńczące zarówno Masowanie jak i Kompleks spadło z obrywem kilka lat temu. Dopóki droga nie doczeka się re-ekipacji opcje to zjazd z ostatniego punktu lub przejście po trudnościach w prawo na końcówkę (V) z Kompleksu – jeżeli chcemy iść na szczyt i zabraliśmy swój sprzęt na zbudowanie stanowiska pod obrywem (jak zrobię podczas przejścia drugiej drogi).
Na Kompleks Stolicy do przejścia są dwa wyciągi na przełamaniu ściany wschodniej i północnej, przez co droga jest jeszcze bardziej porośnięta. Zaczynamy od pokonania przewieszki (VI), popękaną płytą podchodzimy do przewinięcia pomiędzy okapikami (V+), nad nimi dochodzimy do ciekawego buldera (VI+) i kończymy piątkową płytką do stanowiska (spit i hak) po ok. 45 metrach. Spity są w kluczowych miejscach, pomiędzy nimi można (choć nie trzeba) dołożyć coś własnego w mniejszym rozmiarze.
Kluczowy wyciąg zaczynamy powietrznym trawersem w lewo (V+), idziemy wzdłuż filarka i odbijamy poziomo w lewo pod okap – tutaj czeka nas najtrudniejszy fragment drogi (VII+/VIII-). Miejsce ma bulderowy charakter i z powodu wspinania w trawersie nie bardzo da się je zapatentować – choć obicie jest dobre. Niestety skała wokół jest bardzo zamszona i po dwóch powtórkach zakończonych lotami z wyjazdem stóp na "kwiatkach" godzę się z 1xA0 i wspinam się dalej. Po przejściu pod okapem czeka nas podejście do góry i… poziomy trawers nad nim (VI+) – konieczne dobre prowadzanie liny i opanowanie, z powodu braku stałego punktu (kiedyś był hak), jest dość psychicznie. Po kolejnym trawersie odbijamy do góry – jest już łatwiej (V) ale trzeba iść ostrożnie ponieważ skała jest bardzo niepewna – krucha lub dudniąca, do tego linę ciągnie się strasznie ciężko. Po dotarciu pod miejsce obrywu robię własne stanowisko z friendów (jest jeden stary zaklinowany), ściągam partnerkę i już bez trudności obchodzimy gruzowisko prawą stroną na szczyt i do zjazdu Uskokiem.
W planach na późne popołudnie mieliśmy jeszcze dość długą jak na Zadniego drogę Orłowskiego (VI-) na ścianie północnej ale finalnie stwierdzamy, że wystarczy wrażeń na dziś 😊 i wracamy na Tabor by odpocząć przed jutrzejszym wspinaniem na Mnichu.