Amazonia, Premiere pointe des Nantillons
Po późnym (3 nad ranem) powrocie z 25-wyciągowego Soleila na Greponie (RELACJA) śpimy kilka godzin i mimo sporej „nieświeżości” idziemy się wspinać. W innym miejscu ciężko byłoby o motywację, mając jednak pod nosem jedne z najładniejszych dróg w Alpach nie ma mowy o odpuszczaniu 😊. Tym razem wybieramy Amazonię (6a+, 12 wyc.) na ścianie Nantillons - nie bez powodu nazywanej „Little Yosemite”. Nasza droga oferuje wspinania w rysach na dłonie oraz w technicznych „slabach” i podobnie jak większość klasyków zapewnia asekurację mieszaną – stałe stanowiska i obite płyty ale już rysy i zacięcia na własnej (przydadzą się camy 0.1 do 3, duble 0.5-2).
Pierwszą połowę drogi prowadzi dziś Romek (drugą ja), mimo zmęczenia Ania również daje się namówić by nam towarzyszyć i na koniec dnia jest bardzo zadowolona. Wspinanie rozpoczynamy dopiero przed południem – nie jest to zbyt fortunne biorąc pod uwagę ogromny upał w ścianie o tej porze i tarciowy charakter trudności na pierwszym wyciągu (6a+, 50m). Zaczynamy u podstawy ewidentnego zacięcia (lub przy ringu powyżej jeżeli jest więcej śniegu) i po kilkunastu metrach mocno odbijamy w lewo do widocznych na płycie spitów. Tutaj czeka nas mocno techniczny rajbung i przewinięcie za kant ściany, gdzie pokaże nam się piękną rysa doprowadzająca do stanowiska.
Na drugim odcinku (6a, 25m) podchodzimy kilka metrów w prawo, mijamy stan zjazdowy (warto zapamiętać) i pokonujemy świetną rysę z dilferkiem (lub klinami), nad którą czeka nas poziomy trawers w lewo. Trzeci wyciąg (6a/+, 35m) zaczyna się szeroką rysą, po której przechodzimy płytą w lewo (spit) i wspinamy się kapitalną rysą w filarze. Czwarty odcinek (5c, 45m) to łatwiejsze pęknięcie w płycie, na piątym (6a+, 50m) wychodzimy na dużą półkę i wspinamy się wzdłuż spitów na płytowym filarze po lewej – wygląda trudno ale rzeźba jest świetna! Z wiszącego stanowiska wspinamy się prosto do góry wzdłuż pęknięć i odbijamy w lewo na płytę (6a, 40m). Na wygodnej półce zmieniamy się na prowadzeniu i ruszamy dalej.
Siódmy oraz ósmy wyciąg są łatwiejsze (5c, 30 i 45m) i prowadzą wzdłuż zacięć. Na kolejnym odcinku (6a, 40m) startujemy prosto do góry i odbijamy w lewo do pęknięć – tutaj łączymy się z drogą Guy Anne l’Insolite, kontynuujemy do wygodnej półki ze stanem. Wyciąg dziesiąty (6a/+, 40m) zaczyna się bardzo ciekawą płytą, na której znajdziemy osobliwe chwyty w postaci skalnych grzybków. Po wyjściu na taras czeka nas dla odmiany piękna rysa na dłonie, stanowisko jest na prawo tuż nad nią. Jedenasty odcinek (6a/+, 40m) jest jeszcze piękniejszy – zaczynamy podwójną rysą, przewijamy się za kant i idziemy do góry połogą płytą, na końcu której czeka techniczny baldzik. Ostatni wyciąg (6a, 50m) to techniczny slab na starcie, skręcamy w lewo do zacięcia i po wyjściu z trudności kierujemy się na przewieszony blok skalny – krótki siłowy bulder wyprowadzi nas w połóg kończący drogę.
Tym razem zjazdy idą jak należy (naszej trójce zajmują ok. półtora godziny) dzięki czemu bez problemu wyrabiamy się na kolację w schronisku, okraszoną dobrym francuskim winem. Jeszcze długo pozostajemy pod wrażeniem urody Amazonii, za dodatkową rekomendację niech posłuży fakt iż jest to jedna z ulubionych dróg Pioli w rejonie. Kolejnego dnia zmierzymy się z jego inną perełką na ścianie – Guy Anne (RELACJA).