29/01/2023Tagi: TatryDolina WielickaWielka Wielicka StrażnicaWspinanie górskie zima

Mączka, Wielka Wielicka Strażnica

Wycena: M6   Wycena uzupełniająca: lato V A0   Asekuracja: R1   Długość [m]: 350   Wyciągi: 7   Czas [h]: 6   Wystawa: SW   Ocena: 7/10   Komentarz:    

W mroźny i wietrzny dzień wybieramy się na słoneczne Granaty Wielickie - w przeciwieństwie do dużych północnych ścian tutaj po ostatnich opadach płyty są czyste, a pola śnieżne stabilne. Po zeszłorocznej pięknej wspinaczce na Wielkiej Granackiej Baszcie (RELACJA), tym razem naszym celem jest południowo-wschodnia ściana Wielkiej Wielickiej Strażnicy, turni niejako „wklejonej” w zbocza Wielickiej Kopy. Zainspirowani materiałami z A/Zero i opisem z Drytoolingu decydujemy się na wybór Drogi Mączki, oferującej w dolnej części ciekawe mikstowe wspinanie, a w górnej kilka czysto skalnych wyciągów wycenionych oryginalnie latem na V A0 (wg wcześniej powtarzających tatrzańsko-zimowo ok. 6+).

Podejście z Domu Śląskiego zajmuje niewiele, nawet kopiąc się trochę w śniegu pod ścianą stawiamy się po ok. 30 minutach. Schodzimy ze szlaku w stronę popularnej i widocznej z daleka lodowej Drogi Birkenmajera (na której dziś wspina się słowacki zespół) i skręcamy w prawo, mijając słabo wylane Panieńskie Welony – prawy lodospad tworzy się zresztą rzadko. Droga Mączki startuje w zatoce po prawej stronie – w miejscu gdzie pionowe płyty przechodzą w trawiaste żebro.

Pierwsze 200 metrów drogi to w lecie trójkowy teren, przy dobrych warunkach (twardy śnieg, płyty zalane lodem) można przejść go na lotnej, podczas naszego przejścia było sucho i trafiały się czujne fragmenty za ok. M4 więc przeszliśmy go na trzy wyciągi. Startujemy szeroką rysą i przechodzimy na trawiasty taras po prawej stronie, z którego wspinamy się do góry trawiasto-skalnymi ściankami. Stanowisko robię po ok. 50 metrach, gdy docieram do gładkich płyt. Zaraz po pokonaniu krótkiego trudniejszego fragmentu na tarcie ponownie pojawia się krótki odcinek mikstowy i wychodzę w łatwy teren śnieżny, lina kończy mi się akurat po dotarciu do skał. Na trzecim wyciągu kierujemy się do wyraźnej załupy pod wielką podciętą skałą – w zastanych warunkach wspinam się blisko ściany korzystając z cienkiej polewki lodowej. Wyżej czeka jeszcze poprzetykane trawą zacięcie, a nad nim półka stanowiskowa – tym razem wychodzi ok. 80 metrów więc kolega musi kawałek podejść.

Wspinanie na ścianie czołowej rozpoczynamy od wyminięcia wielkiego przewieszenia – pora na prowadzenie Michała, który po wejściu na trawiasty taras trawersuje w prawo i skręca nad okap. Tam robi się ewidentnie, idziemy bowiem wzdłuż wielkiej skośnej rysy, bardzo dobrej pod kątem asekuracji. Połogi taras stopniowo zanika i trudności narastają oraz robi się mocno letnio – w kilku miejscach zdecydowanie lepiej użyć rąk i wtedy zimowo nie będzie trudniej niż 6 w skali zimowo-tatrzańskiej. Stanowisko wypada po ok. 40 metrach na wygodnym tarasiku ze sterczącymi blokami skalnymi (dobrymi na pętle).

Kolejny wyciąg zaczyna się od najtrudniejszego odcinka na drodze – startujemy wprost do góry na poderwaną płytę z rysą (ok. M6/TZ6+), gdzie czeka kilka wymagających metrów (na szczęście z dobrą asekuracja). Powyżej przewijamy się przez bloki skalne na przystępne płyty, którymi idziemy skośnie w lewo, po dotarciu do wąskiej rampy kierujemy się do łatwego zacięcia z trawą i wychodzimy na wielki trawiasty taras pod górnym spiętrzeniem ściany (prawie 60 metrów). Przy okazji – na tą rampę wyjść można też niżej omijając opisywane skalne spiętrzeni (szczegóły w załączonym topo z A/Zero).

Po dojściu do kolegi od razu podchodzę kilka metrów pod górne spiętrzenie ściany czołowej – naszą dalszą drogę wyznacza efektowna skośna ryska (obok po lewej jest załupa prowadząca do spita z letniej drogi żebrem). Tym razem chwyty ewidentnie sprzyjają dziabom, a asekurację zakładać można co pół metra – przydaje się szczególnie w jednym czujnym miejscu (ok. M6). Po wyjściu z trudności podchodzę kawałek na trawiasty taras i… staję jak wryty bo docieram do baranich rogów (!). Wynalazek służący do opuszczania prowadzącego to w skałach nic dziwnego, ale wysoko w górach to już rzecz niebywała – po raz kolejny stwierdzam, że koledzy Słowacy mają fantazję 😊.

Ze stanowiska kierujemy się w lewo do grani (M4) – tam nasza droga schodzi się z tą prowadzącą żebrem (spit), po około 40 metrach wychodzimy ze ściany i docieramy do gotowego stanowiska. Do przejścia pozostaje nam około 100 metrów łatwej grani, z której przechodzimy w prawo i pokonujemy krótką ściankę z trawą. Nie radzimy iść granią w lewo na kuszący z daleka taras – jest on bardzo kruchy i stopniowo zanika, przez co dołożymy sobie pracy i nerwów 😉. Ze szczytowych pól podchodzimy kawałek do góry na Wyżni Wielicki Przechód, gdzie odbijamy w prawo w kierunku Niedźwiedzich Czub, pod którymi wraca się do Doliny Wielickiej.

Podsumowując droga okazuje się ładna i zróżnicowana. Pomijając ostatni wyciąg na żebrze nie ma na niej ani jednego stałego haka, niech to jednak nie zniechęca do powtórzeń – asekuracja własna jest bardziej komfortowa niż na niektórych mocno wyposażonych w żelazo klasykach. Same Granaty Wielickie mają swój niewątpliwy urok (i świetny widok na masyw Gerlacha!) oraz oferują sporo innych ciekawych dróg idealnych pod zimę. Zainteresowanych zgłębieniem tematu odsyłam do A/Zero 9/2005 – u mnie póki poza wspomnianymi Środkową Depresją i Birkenmajerem opisałem też (RELACJA) nietrudną ale ciekawą drogą żebrem/filarem rozdzielającym Birkenmajera i Lewy Panieński Welon.