Chlapcom z Pumori, Niżnia Królewska Baszta i Lodospad Veverkov
Skuszeni tym, że pojawił się Lód w Osterwie postanawiamy ocenić jego stan z bliska. Niestety na miejscu okazuje się, że miękkie lodowe placki ledwo trzymają się ściany, a temperatura jest wyższa niż prognozowana. Wdrażamy więc plan awaryjny – zbiegamy na parking, podjeżdżamy do Smokovca i po dostaniu się kolejką na Hrebeniok zmierzamy pod Lodospad Veverki. Celem jest droga na ścianie nad nim – Chlapcom z Pumori (M5+). To kolejna godna polecenia linia na położonej w obrębie Filara Birkenmajera Niżniej Królewskiej Baszcie, nie tak świetna jak Dobre Skutky, łatwiejsza od Tragikomedii czy Piranhi, ale oferująca więcej wspinania niż sąsiedni Pontonovy Kut.
Po dotarciu pod Veverkáč jesteśmy zaskoczeni, że mimo pięknej pogody i najlepszego chyba od kilku sezonów stanu lodu nie ma na nim nikogo, a właściwie to były tylko dwa zespoły które wspinają się już na ścianie powyżej. Dla Marcina to pierwsza wizyta w tym miejscu, to jemu przypada więc prowadzenie lodospadu. Rozwspinany we włoskich lodach kolega już po kilku minutach melduje się przy łańcuchu po 40 metrach. Gdy do niego docieram od razu idę dalej, mijam górne stanowisko, przechodzimy na lotną i docieramy do początku wybranej przez nas drogi.
Pierwszy wyciąg Pumori mocno pokrywa się z Pontonovym Kutem – na starcie wybieramy wariant zaciątkiem wprost (M4+) i wchodzimy w łatwą depresję (M3), z której po kilkunastu metrach odbijamy w lewo na spory taras pod kolejnym spiętrzeniem. Tutaj znajdziemy pierwsze stanowisko, wyposażone jak każde kolejne w łańcuch – linia służy bowiem również do zjazdów ze ściany (dzięki temu własne haki na drodze nie są też konieczne). Ze stanowiska ruszamy do góry rynną (M3+) pomiędzy połogą płytą po lewej i stającą dęba ścianą po prawej. W miejscu w którym rynna zanika Pontonovy odbija w lewo na płytę, my na Pumori idziemy jednak wprost do technicznego zacięcia (M5) przechodzącego w lekko kruchy komin (stały hak), z którego przewijamy się w prawo na półkę pośrodku wielkiej płyty. Oryginalnie droga trawersowała półką poziomo w prawo (łatwo), jakiś czas temu dobito jednak spita i w ten sposób powstało logiczne prostowanie (M5). Po kilku fajnych, czujnych metrach w płycie wychodzimy wprost do stanowiska na półce. Podążając w ślady kolegi ucinam sobie pogawędkę ze zjeżdżającymi akurat naszą linią po przejściu Pontonovego przypadkowo spotkanymi kolegami 😊.
Trzeci wyciąg szuka trudności trochę na siłę – przecinamy żlebik, pokonujemy krótką ściankę (M4) na prawo od niego i już łatwiej kierujemy się do łańcucha pod górnym spiętrzeniem ściany. Na kolejnym wyciągu źle interpretujemy schemat i zamiast iść mocno w prawo trawiastą rynną (M3/M4) wspinam się wprost do góry płytami i ląduję bardzo blisko lewego kantu ściany, tuż obok komina którym biegnie Pontonovy. Mimo iż wygląda na to, że ten wariant też jest uczęszczany (świadczą o tym ślady raków na skale) postanawiam zewspinać się w dół i przetrawersować by znaleźć oryginalną linię – tracimy sporo czasu ale warto było bo ominęlibyśmy naprawdę ładny fragment. Po przejściu na wygodną półkę do której miałem dotrzeć z dołu zakładam stanowisko – warto je rozważyć również nie gubiąc się gdyż wyciąg dalej kluczy, a do nowego stanowiska ze spitów jest z dołu około 50 metrów.
Z półki ze stanem pośrednim wspinamy się popękanym filarkiem skośnie w lewo i idziemy w stronę dobitego jakiś czas temu spita. Powyżej czeka kilka trudniejszych metrów (M5+), chwyty są jednak bardzo dobre a asekuracja komfortowa (stały hak i własna) – po dotarciu do niewygodnego stanowiska z haków podchodzimy jeszcze kilka metrów do łańcucha. Stąd można zrobić jeszcze jeden łatwy wyciąg (M2/M3) skośnie w prawo na szczyt turni lub od razu rozpocząć zjazdy wzdłuż linii drogi lub na przełączkę i do Królewskiego Żlebu jeżeli schodzimy lub chcemy np. zrobić jeszcze Šašov ľad. Do żlebu nad Veverką wracamy czterema zjazdami, schodzimy do górnego stanowiska nad lodem i z niego jedziemy prosto w dół przez płyty, ok. 50 metrów do ziemi.