18/03/2023Tagi: TatryDolina Rybiego PotokuCzołówka MSWWspinanie górskie zima

Czarne Zacięcie, Czołówka MSW

Wycena: M7+   Asekuracja: R2   Długość [m]: 220   Wyciągi: 6   Czas [h]: 7   Wystawa: N   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Długo wyczekiwany (pierwszy tej zimy!) pogodny weekend z dobrymi warunkami postanawiamy porządnie wykorzystać. I tak dwudniowy pobyt nad Morskim Okiem przeznaczamy na dwa główne cele sezonu – Czarne Zacięcie  (M7+) na Czołówce MSW oraz drogę Łapińskiego-Paszuchy (M7-/M7) na Kazalnicy. W sobotni poranek ruszamy więc pod pierwszą drogę, słynącą z jednego z najpiękniejszych zimowych wyciągów w Tatrach, oferującego 30 metrów techniczno-wytrzymałościowego wspinania w tytułowej formacji.

Droga zaczyna się od czujnego wejścia w połogą płytę (ok. M5), po przewinięciu przez chwilę idziemy wzdłuż trawek, te jednak wyżej zanikają i czeka nas czujny tarciowy trawers wzdłuż rysy do kominka po lewej. Ten pokonujemy kilkoma mocnymi ruchami (M5+) i docieramy do półki pod niską ścianką, gdzie warto zrobić stanowisko. W ten sposób drugi wyciąg zaczynamy od 3-metrowego przewieszonego zaciątka (M6+) wyprowadzającego na Dolny Taras, mijamy limbę (na niej stan jeżeli szliśmy w ciągu) i zmierzamy w kierunku naszego dania głównego – przepięknego Czarnego Zacięcia. Nie zatrzymujemy się u samej podstawy ściany, tylko podchodzimy skośnie w lewo przez bloki (II) na półkę pod początkiem trudności.

W kluczowy wyciąg (M7+) jako pierwszy rusza Michał – zakładamy, że powiesi przeloty, po czym będziemy na zmianę próbować poprowadzić klasycznie. Trudności trzymają właściwie na całej długości, jedyny dobry rest to półka w połowie - zdarza się wykorzystywanie jej na stan pośredni, co jednak nie jest uzasadnione np. przesztywnieniem liny i obniża klasę przejścia. Ponieważ cały czas wspinamy się wzdłuż rysy, asekuracja jest bardzo dobra – do stałych haków (liczniejszych na górnym odcinku) bez problemu dorzucamy własne kostki i friendy, większe tylko na początku, potem już średnie i małe.

Kolega startuje dość nerwowo, rozkręca się jednak i spokojnie pokonuje kolejne metry, ku naszemu zdziwieniu nad półką kontynuuje klasycznie więc pojawia się iskierka nadziei, że może jednak dociągnie do końca 😉. Gdy melduje się przy stanowisku jesteśmy pod wrażeniem – ponad godzina wymagającego wspinania z zakładaniem asekuracji wymagała nieprzeciętnej wytrzymałości. Szczerze gratulujemy więc Michałowi dołączenia do nielicznego grona OS-owców na tym wyciągu! Mając linę z góry próbuję przejść całość bez bloku – udaje się, choć idąc zaledwie 15 minut jestem totalnie zniszczony, a gdzie tam spędzić czterokrotnie dłużej na prowadzeniu... Idący jako ostatni Szymon żmudnie haczy (co lekką robotą tutaj nie jest) i czyści przeloty, po czym gdy melduje się obok nas i ruszamy dalej.

Czwarty wyciąg (M5) zaczyna się ciekawym przewinięciem z płyty do komino-zacięcia, w którym czeka nas bardzo ładne wspinanie aż do wyjścia na Górny Taras. Będąc na nim idziemy kilkanaście metrów do stanowiska przy okienku skalnym – łączymy się w ten sposób z Szarym Zacięciem (opisywanym przeze mnie TUTAJ). Niezależne wyciągi za nami, by jednak dopełnić formalności trzeba przewspinać jeszcze około stu metrów – mimo kuszącej wizji zjazdu po trudnościach idziemy więc dalej. Ze stanowiska przechodzimy płytami skośnie w prawo, pokonujemy ciekawy kominek i depresję powyżej (M5), po czym przy wyższym drzewku trawersujemy w lewo do stanu przy blokach skalnych (z półki niżej odbija prostowanie za M6).

Latem ze stanowiska najlepiej iść gładkim zacięciem w prawo i dalej do kominków wyjściowych, zimą jednak popularniejszy jest wariant oryginalny. Idziemy łatwo w lewo i albo obchodzimy wszystkie ścianki po czym odbijamy do góry (M4), albo skracamy drogę krótkim przewieszonym zacięciem (M5).  W obu przypadkach wychodzimy w połogie płyty porośnięte niżej płytką trawą, a wyżej bujnymi kosówkami. Po około 50 metrach jest dobre drzewko na stanowisko – stąd czeka nas jeszcze przejście (bez trudności ale czujnie, dobrze się jeszcze asekurować) skrajem Trawnika nad Czołówką do ostatniego stanu na Starku/Greystone. Jeszcze tylko cztery szybkie zjazdy i biegniemy do Moka by zdążyć zamówić kolację i odpocząć co nieco przed nocnym wyjściem na przygodę z Kazalnicą.