17/08/2023Tagi: AlpyAlpy - FrancjaTête d'Aval de MontbrisonWspinanie górskie lato

Pilier Rouge Hebdo, Tête d'Aval de Montbrison

Wycena: VIII-   Wycena uzupełniająca: 6c, VII+/VIII-   Asekuracja: S2   Długość [m]: 380   Wyciągi: 12   Czas [h]: 4.5   Wystawa: S   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Po wizycie na Tenailles de Montbrison (RELACJA) czas sprawdzić jakie wspinanie oferuje druga słynna wapienna turnia w masywie Écrins - Tête d'Aval. Jej rozległa południowa ściana (kilkadziesiąt kilkusetmetrowych dróg!) jest doskonale widoczna z naszego campu w Argentière, przez co nie sposób nie myśleć o jej przejściu 😊. Już przed przyjazdem zresztą na celownik trafiła zlokalizowana na niej drogę Ranxerox (7a, 20 wyc.), uważaną za jedną z najpiękniejszych wielowyciągówek w całej Francji! Towarzyszyć miał mi na niej Adrian, ale z powodu kontuzji dzień przed planowanym przejściem musi odpuścić – sytuację ratuje dobroduszna Ania, która widząc mój smutek zgadza się po raz kolejny na ciężką pracę asekuranta.

Na wspinanie wybieramy jedyny dzień podczas całego pobytu który ma być pochmurny – z powodu fali upałów przejście tak długiego i wymagającej drogi w pełnym Słońcu nie wchodzi w grę. Pod ścianę ruszamy jeszcze przed świtem – niestety z powodu niskiego zawieszenia samochód zostawiamy niżej niż zaznaczono to na mapie i dojście zajmuje nam półtora godziny (30 minut dłużej). Na miejscu przekonujemy się, że ściana jest faktycznie spora – pod drogę trawersujemy dobre 20 minut, mijając kolejne „sektory”. Zaznaczone na mapce źródełko faktycznie istnieje – nawet przy takich upałach, można więc do woli uzupełnić wodę.

Nasz niepokój wzbudzają odległe jeszcze czarne chmury i gdy już właściwie łapię pierwsze chwyty na Ranxeroxie, sprawdzamy raz jeszcze prognozę – ta pokazuje niezapowiedzianą wcześniej ulewę za kilka godzin! Długo zastanawiamy się co robić – czy wspinać się po wymarzonej drodze „ile się da” z prawie pewnym wycofem (20 prawie cały czas trzymających trudności wyciągów oznacza z prawdopodobnymi powtórkami przynajmniej 10-12 godzin wspinania) czy też zmienić plan. W zanadrzu mamy bowiem zdecydowanie łatwiejszą i najpopularniejszą na ścianie Pilier Rouge Hebdo (max 6c, 12 wyc.), którą przejdziemy zapewne dość szybko. Finalnie wybieramy pewniejszą opcję – jak się później okazuje tylko przez chwilę lekko kropi, po czym robi się super warun, a więc spokojnie można było próbować zmierzyć się z jednym z głównych celów wyjazdu ☹.

Co do samej Hebdo – droga w przeciwieństwie do płytowego Ranxeroxa prowadzi głównie zacięciami i rysami, przez co w przewodniku opisywana jest jako mocno siłowa. Trudności oscylują w okolicy górskich szóstek i siódemek (5c do 6a+), trudniejszy obowiązkowy fragment (6b/6c) w razie potrzeby łatwo przeazerować, a robione przez nas bardziej ciągowe prostowanie (6c) ominąć oryginalnym wariantem za 5b. A więc na drogę warto się wybrać nawet nie dysponując zapasem – osoby lubiące wspinanie o górskim charakterze będą zachwycone. Jest trochę jak na dobrych dolomitowych klasykach, ale dużo bardziej komfortowo – droga jest wyposażona w spity, a własny sprzęt jest właściwie zbędny (można zabrać 2-3 średnie friendy na uzupełnienie).

Wspinanie zaczynamy łatwą załupą (4c) biegnącą w lewo – przy wejściu w drogę jest napis PRH. Drugi wyciąg (6a, VII- w TG) jest już zdecydowanie bardziej wymagający oraz ładniejszy – wspinamy się nieco śliskim ale dobrze urzeźbionym przewieszonym filarkiem i dochodzimy do wyraźnej półki na wysokości pasa okapów. Stąd czeka nas poziomy trawers w prawo – jest efektownie ale klamiasto (5c). Ania nie czuje się jednak najlepiej i prowadzi tylko ten odcinek, obawiając się mocno fizycznego wspinania w dalszej części drogi. Powyżej czeka bowiem efektowne wielkie zacięcie, które pokonujemy na dwa wyciągi – pierwszy z nich jest jeszcze przystępny (5b), na drugim czeka jednak 40 metrów ciągowego 5c+ (bardziej pasuje VI+ ze schematu). 

Z półki nad zacięciem idziemy skośnie w lewo wzdłuż pęknięć (5c, VI+) i wychodzimy z trudności do stanowiska. Z niego czeka nas łatwy czwórkowy odcinek wyprowadzający na taras pod górnym spiętrzeniem filara – przechodzimy nim bez trudności w prawo aż do pojedynczego ringa z pętlą pod zacięciem. Stąd najlepiej zrobić krótki wyciąg (4c) do stanowiska znajdującego się powyżej po prawej stronie. Nad nim czeka wypolerowana rysa oryginalnie wyceniona na 6b A0, którą klasycznie pokonać można za ok. 6c – co też się udaje. Po tym nieprzyjemnym starcie robi się zdecydowanie ładniej – kontynuujemy płytą (6a+) do góry i w lewo.

Od wyciągu 9-go (6a, VII-) ponownie robi się „fizycznie” – wspinamy się w prawo przez okap i kontynuujemy rysą w zacięciu. Na kolejnym odcinku oryginalnie obchodzi się przewieszoną ściankę (V+) mocno w prawo i z powrotem w lewo, warto jednak wybrać wariant prostujący. Jest to dość techniczny bulderek (6c, VII+/VIII-) po małych chwytach, z którego wchodzimy w łatwiejsze już płytkie zacięcie i trawersujemy gładką ścianą w prawo – udaje się OS-em choć było bardzo czujnie. Wyciąg 11-ty to ponownie zacięcia i rysy – tym razem jest mocno ciągowo, trudności (6a+) trzymają do samego końca. Po tym pięknym siłowym odcinku na koniec czekają nas kolejne pęknięcia – tym razem jednak przystępniejsze (5c).

Po wyjściu na szczyt Czerwonego Filara (Pilier Rouge) w związku z poprawą pogody i dość wczesną porą próbuję namówić Anię na dodatkowe przejście prezentującej się pięknie górnej części ściany – ostatnim siedmioma wyciągami (do 6b+) Ranxeroxa. Chęci są, zmęczenie daje się jednak we znaki – nie naciskam więc i kończymy wspinanie. Przechodzimy w lewo na skraj tarasu i wygodnie zjeżdżamy w dół z zaznaczonych na foto-topo stanowisk, przy okazji oglądając niektóre wyciągi drogi którą mieliśmy robić – wyglądają przepięknie więc koniecznie trzeba będzie wrócić! Ściana oferuje zresztą całe mnóstwo świetnych linii w bardzo dobrej jakości wapieniu - zainteresowanych odsyłam do przewodnika Oisans Est.