Attaque a Main Armee, Aiguille de Sialouze
W dalszej części obozu klubowego w Alpach Delfinackich postanawiamy zmierzyć się z jedną z najładniejszych ścian w całym masywie – południową wystawą Aiguille de Sialouze (3576m). Świetnych dróg jest tutaj co najmniej kilka, a wśród nich absolutnym klasykiem jest 13-wyciągowa Attaque à Main Armée (wyceniana w zależności od źródła od 6c do 7a). Jak na większości najpopularniejszych górskich linii w Écrins możemy liczyć na dobre obicie (świeża re-ekipacja w 2021 roku), a własny sprzęt potrzebny jest tylko na ostatnie rysowe wyciągi. Wspinanie jest bardzo ładne i różnorodne, do tego od połowy ściany pojawia się piękny pomarańczowy granit, rodem z Grand Capucin – myślę że to wystarczająca rekomendacja!
Ponieważ nasz cel położony jest dość wysoko, dzień wcześniej wieczorem podchodzimy z Ailefroide do schroniska Sélé (ok. 3h). Co ciekawe na kolacji spotykamy dwójkę mieszkającą za granicą Polaków wybierających się na jedną z okolicznych grani – Olę i Grześka. Okazuje się, że ten drugi jest fizjoterapeutą specjalizującym się w barkach, udaje mi się więc załapać na szybki zabieg i tejpowanie – to się nazywa zbieg okoliczności 😊. Następnego dnia rano pokonujemy dodatkowe półtora godziny pod ścianę i szykujemy się do wspinania – lodowca w środku lata brak, raki czy czekan są więc zbędne. Z powodu fali upałów w rejonie, ciepło jest nawet w cieniu, a gdy pojawia się Słońce (ok. 10-tej) – robi się nawet gorąco.
Droga startuje kilka metrów na lewo od wyraźnej załupy doprowadzającej pod okapy – z powodu cofnięcia się lodowca trzeba pokonać około 20-metrowy „wyciąg zerowy” o czwórkowych trudnościach (2-3 spity). Na pierwszy „właściwym” wyciągu czeka już znacznie ciekawsze i bardziej wymagające wspinanie po wymytych płytach (5c – obite ale dość rzadko). Drugi odcinek to łatwy start (4b) i ciekawy trawers po gładkiej płycie w lewo pod okapami. Wyżej skała robi się coraz lepsza – idziemy (6a) po ładnie urzeźbionej ścianie skośnie w prawo. Na czwartym wyciągu jako pierwsza przez chwilę idzie Ania – trafia się jej przyjemna żółta płyta (5c), z powodu gorszego samopoczucia nie decyduje się jednak na prowadzenie innych fragmentów.
Wyciąg piąty to pierwszy z dwóch następujących po sobie najtrudniejszych odcinków na drodze – zaczynamy od bulderowego wyminięcia okapu (6c, gęsto obite) i po chwili łatwiejszego terenu kontynuujemy piękną, ciągową (6b) ścianką z małymi chwytami. Nad stanowiskiem czeka kluczowa gładka płyta – trudności okazują się jednak dość przystępne (nawet jak na uśrednioną wycenę 6c+) i puszczają od strzału, wyżej jest już zdecydowanie łatwiej (5c). Następny, siódmy wyciąg, jest bardzo ładny – zaczynamy od siłowego zacięcia (5c) i przechodzimy w prawo, gdzie czeka jedno trudniejsze miejsce (6b). Na kolejnym odcinku czeka nas bardzo długi, około 40 metrowy trawers (6a) poprowadzony powietrznymi płytami. Tuż po nim dla odmiany wspinamy się litym zacięciem z rysą pośrodku (5c) i na wyciągu 10-tym przechodzimy skośnie w lewo za okapy (5b).
Górna część drogi jest bardzo efektowna i prowadzi w pięknym złotym granicie. Zaczynamy co prawda nieco ponurym kominkiem, ale po chwili przewijamy się na niezwykle eksponowany kant (6a+/b) i przechodzimy w prawo na filar. Wyciąg 12-ty prowadzi wzdłuż kapitalnych pęknięć (5c) – poza spitem kierunkowym wspinamy się wyjątkowo na własnej asekuracji (średnie/duże friendy). Ostatni odcinek (6a) to dalszy ciąg rys na własnej, pod koniec by sobie nie utrudniać warto odbić w lewo i dopiero do góry do stanowiska. Droga kończy się na szczycie filara, można zjechać stąd lub iść w kierunku wierzchołka do innej linii zjazdów – szczegóły na topo i plakacie. Ja wspinam się jeszcze dodatkowy wyciąg (4b), po czym schodzę nim z powrotem w dół – okazuje się, że na filar nie da się wrócić zjazdem a uparliśmy się by nim zjeżdżać 😉. Powrót wzdłuż mocno przewieszonej miejscami drogi Unchi Maka (8a!) okazuje się szybki ale i dość emocjonujący jeżeli nie będziemy się dobrze przepinać!
Sialouze okazuje się piękną ścianą, do tego dzięki stałej asekuracji mimo iż jesteśmy wysoko w górach jest bardzo komfortowo i możemy bezstresowo cieszyć się wspinaniem – zdecydowanie polecam pojawić się przynajmniej raz albo wybrać na 2-3 dni! Inne popularne drogi poza Atakiem to m.in. robiona przez dwa inne klubowe zespoły Super Pilou (6a) czy polecana przez stałego bywalca rejonu, Kajmana - Puree d’Astragale (7a+). Te i inne rekomendowane linie znajdziecie na załączonym plakacie.