06/09/2023Tagi: TatryDolina ŁomnickaKieżmarski SzczytWspinanie górskie lato

Cesta do hor, Kieżmarski Szczyt

Wycena: VIII   Wycena uzupełniająca: VIII/VIII+   Asekuracja: S3   Długość [m]: 450   Wyciągi: 10   Czas [h]: 7.5   Wystawa: S   Ocena: 9/10   Komentarz:    

Cesta do hôr to jedna z najlepszych ósemkowych linii w Tatrach – długa, piękna i oferująca sporo różnorodnego wspinania. To też jedyna droga na południowej ścianie Kieżmarskiego mająca trudne wyciągi zarówno pod, jak i nad Rampą - co ciekawe kluczowe są pierwszy i ostatni odcinek. Oryginalna wycena (VIII-) po pierwszych przejściach została nieco skorygowana (wg opisu J. Gurby VIII/VIII+), pojawiało się też trochę uwag co do jakości stałej asekuracji. Ta okazała się jednak lepsza niż się spodziewaliśmy – owszem spity są niekiedy w dziwnych miejscach (montowane ze zjazdu) oraz zdarzają się długie odcinki bez przelotu, ale tylko przed lub po trudnościach i w terenie maksymalnie szóstkowym. A więc jest górsko ale nie niebezpiecznie (S2-S3).

Pod ścianą meldujemy się z Romkiem w piękny wrześniowy poranek i lekko onieśmieleni opowieściami o Ceście rozważamy jeszcze czy aby na pewno chcemy ją tego dnia robić 😉. Swoją cegiełkę dokłada na dodatek spotkany na miejscu przewodnik wspominający swój wycof z drogi... W końcu jednak klamka zapada i startujemy - podchodzimy rampą na półkę z pierwszym spitem, po czym przenosimy się kilka metrów wyżej (IV) pod przewieszoną ściankę – w ten sposób wygodniej rozpocząć „właściwe” wspinanie.

Po wejściu w ściankę czeka kilkunastometrowy intensywny odcinek (ok. VIII/VIII+) po małych chwytach. Moja pierwsza próba jest całkiem dobra ale niestety kończy się niepowodzeniem z powodu braku dogrzania. Powtórka jest już skuteczna, choć na wyjściu z trudności improwizuję nie wiedząc czy mam kierować się lewo czy w prawo. Po kilku dość gęsto umieszczonych spitach kolejny jest już bowiem dużo wyżej – pojawia się dopiero gdy docieramy do małej przewieszki (VII) pod stanowiskiem.

Drugi wyciąg (VI) prowadzi wymytymi Płytami Kellego – linię na 40 metrach wyznaczają zaledwie dwa spity, między nimi jest jednak ładnie i lito a w razie potrzeby możemy dorzucić 1-2 małe friendy (na całą drogę wystarczyły 3-4 jakie zabraliśmy). Po dotarciu na półkę najlepiej minąć stanowisko i przejść trawersem w dół do spita pod kominem – będzie dużo łatwiej wystartować w kolejny wyciąg. Uwaga, w Mastertopo kolejne dwa odcinki są błędnie wrysowane – na filar wchodzimy przez przewieszkę dobre 10 metrów wyżej i wspinamy się zacięciami wprost, do stanowiska dochodząc od lewej. Z niego z kolei idziemy płytą wprost wzdłuż spitów, nie w lewo jak na jednym z wariantów Wielkiego Zacięcia.

Za kolejny odcinek jako pierwszy zabiera się Romek – po kilku próbach udaje sforsować się przewieszkę na starcie (bardzo ciekawy bulder za ok. VIII- 😉) i można kontynuować  wspinanie zacięciami powyżej (VII). Gdy już wydaje się, że wyciąg jest nasz, kolega zalicza konkretny lot i robi się stresująco – jest 13-sta, a my ponownie pod trzecim wyciągiem… Na szczęście po chwili wracamy do gry – udaje mi się sfleszować trudności i po wyjściu za zacięć łatwym terenem docieram do stanowiska pod wielką płytą. Kolejny wyciąg (VI, 4 spity) okazuje się bardzo ładny – idziemy pięknie urzeźbioną ścianą do góry, po czym w lewo do stanowiska na balkoniku (odwrotnie od tego co wrysowano w MT). Stąd szybko przebiegamy kolejne 100 metrów na lotnej (III/IV), do góry na Rampę i nią skośnie w prawo pod start górnej części drogi, tuż na prawo od Wielkiego Okapu – nie namierzamy spita startowego, ale jest dobra półeczka z blokiem.

Romek postanawia zrewanżować się za prowadzenie dolnej części drogi i wyrywa się przodem na pięknie prezentujący się wyciąg – nie protestuję więc 😊. Po wejściu do zacięcia skręcamy na płytę w lewo do dość odległej pierwszej wpinki (na szczęście lito i tylko piątkowo), nad którą czeka wymagający (VIII-) i bardzo ładny odcinek z przewinięciem w prawo na półkę. Kolega tym razem spisuje się na medal i płynnie przechodzi trudności, po czym kontynuuje do góry (VII-, odważne miejsce!) i w lewo technicznym trawersem (VII). Drugi odcinek na Płytach Krissaka to prawdziwa granitowa uczta – idziemy nietrudną (V do VI) i pięknie urzeźbioną ścianą do góry i lekko w prawo (za jedynymi dwoma spitami i dalej rysami). Na kolejnym wyciągu (VI) idziemy w kierunku kanciku po prawej i wypatrujemy słabo widocznego spita na płycie powyżej – nad nią jest jeszcze okapik z ringiem i trawers skośnie w prawo do stanowiska.

Na ostatnim wyciągu czeka drugie główne danie – bulderowy okap (VIII/VIII+), na szczęście z dobrą asekuracją z ringów w trudnościach. Romek próbuje jako pierwszy, po chwili jednak zawisa i zaczyna rozpracowywać cruxa. Po wypróbowaniu kilku opcji stwierdza, że dziś to nie jest jego dzień i zmieniamy się – na szczęście do zmroku mamy jeszcze sporo czasu. Pierwsze podejście kończy się po kilku zmianach ustawienia i braku zdecydowania się na jedno z nich. Po chwili udaje się jednak znaleźć dobry patent (nie odpowiedni dla niskiego kolegi), który sprawdza się w kolejnej wstawce. Po wyjściu z trudności okazuje się jednak, że wcale nie jest po wszystkim – zamiast wspinać się po lewej stronie kantu (nie zauważam umieszczonego wysoko ringa) przewijam się w prawo na porośniętą płytę ze starymi spitami. Ponieważ teren wyżej wygląda na trudniejszy niż VI+ orientuję się, że coś jest nie tak (wszedłem w stary, nie zaznaczony na schematach projekt) i po stresującym wypięciu wpinek przewijam się w lewo , po czym idę gdzie trzeba – tam faktycznie czeka ładna szóstka 😊.

Po zrobieniu drogi wracamy pod ścianę szybkimi zjazdami – najpierw skośnie na Rampę, po czym nią nad kominy i dalej płytami w dół z łańcuchów (na których pojawiły się dodatkowo nowe HMS-y). Robi się ciemno, nici więc z powrotu kolejką – na pocieszenie przed żmudnym zejście pozostaje piwo w Skalnatej Chacie. Drogę oczywiście polecamy – dla rozwspinanych w górach zespołów nie będzie jakoś ponadstandardowo stresująca, a pięknego wspinania jest na niej naprawdę sporo!