09/09/2023Tagi: TatryDolina MięguszowieckaSzarpane TurnieWspinanie górskie lato

Strecha i Sedem zivotov, Szarpane Turnie

Wycena 1: VII+   Asekuracja 1: RS3   Długość 1 [m]: 80   Wyciągi 1: 3   Czas 1 [h]: 2   Wystawa 1: W   Ocena 1: 9/10   Komentarz 1:    
Wycena 2: VIII   Asekuracja 2: RS2   Długość 2 [m]: 100   Wyciągi 2: 3   Czas 2 [h]: 2   Wystawa 2: W   Ocena 2: 8/10   Komentarz 2:    

Niespotykanie jak na ten sezon pogodny weekend następujący po kilku dniach bez opadów przyczynił się do prawdziwego oblężenia tatrzańskich ścian. W końcu podziałać można było również na północnych wystawach, stąd decyzja by wybrać się na rzadko suchą Galerię Gankową. Postanawiamy więc w sobotę powspinać się w Złomiskach by kolejnego dnia rano przejść do położonej tuż obok Doliny Ciężkiej. Spośród kilku potencjalnych celów wybór pada na zachodnią ścianę Szarpanej Turni, gdzie od dawna na oku mam dwie nieczęsto powtarzane, ale naprawdę piękne i godne polecenia linie – Strechę (VII+) oraz Sedem životov (VIII).

Po późnym dotarciu na miejsce (nie trzeba się spieszyć bo Słońce świeci tutaj do wieczora), zaczynamy od Strechy – nie przez przypadek umieszczonej na mojej liście Tatrzańskich Klasyków. Cała droga z nowym prostowaniem to bowiem prawdziwa perełka – krótko ale treściwie i różnorodnie, do tego bardzo efektownie! Asekuracja na kluczowym wyciągu okazała się wbrew obawom bardzo dobra, potwierdziła się jednak krążąca opinia o „niestandardowym” sposobie pokonania dachu 😉. Linia doczekała się re-ekipacji w 2017 roku (szczegóły w topo), obecnie przechodzi się ją w trzech odcinkach (30m, 20m, 30m) zakończonych stałymi stanowiskami.

Startujemy ładnym i dość zajmującym jak na piątkowe trudności tradowym odcinkiem wzdłuż pęknięcia w płycie przechodzącego wyżej między okapikami. Drugi wyciąg oryginalnie prowadzi po łuku prawą stroną (V+), zdecydowanie warto wybrać jednak nowy wariant wprost (VII). Wspinamy się na nim odważnie wzdłuż dość odległych spitów w pięknej płycie przeciętej skośnym pęknięciem, po czym już nieco łatwiej do stanowiska pod tytułowym dachem.

Wyzwaniem okazuje się już sam start gładką ścianką (techniczne VII/VII+) – są co prawda dwa spity, nie wiadomo jednak z której się do nich dostać 😊. Jeszcze ciekawiej robi się po dojściu pod daszek (VII+) – nie mając dobrego pomysłu szybko zawisam i zaczynam kombinować co zrobić. Patent na jaki wpadam jest faktycznie nietypowy (nie zdradzam by nie palić OS), aczkolwiek skuteczny – udaje się go pewnie powtórzyć w drugiej próbie. Dalsza droga staje otworem – po wejściu między okapy wspinamy się przecinającym je skośnie zacięciem (VII), pięknie urzeźbionym i oferującym dobrą asekurację z małych friendów i kości (są też nieliczne haki). Dla Ani podejście pod okap i wyjście z niego okazuje się bardzo stresujące – po raz kolejny jestem jej niezmiernie wdzięczny za asekurację na drogach, które niekoniecznie chciałaby odwiedzać! Z ostatniego stanowiska można łatwo wyjść na grań i przejść do zjazdu Kominem Komarnickiego, dużo wygodniej jednak po prostu wrócić wzdłuż linii pokonanej drogi – mając dwie 60-metrowe żyły dotrzemy do ziemi na styk, inaczej zjeżdżamy na dwa razy.

Po chwili odpoczynku namawiam partnerkę by towarzyszyła mi jeszcze na jednej, nieco bardziej wymagającej drodze położonej kilkanaście metrów na lewo - Sedem životov (VIII). Dwa ciekawe tradowe wyciągi na niej rozdzielone są ubezpieczoną w spity gładką płytą, którą prawie całą przechodzi się po przysłowiowym „niczym” – taki alpejski rajbung Pioli przeniesiony w Tatry 😊.

Zaczynamy od łatwego odcinka (V) doprowadzającego do podciętej rysami przewieszki (VII, dwa haki). Po przejściu ciekawego bulderka przewijamy się w prawo i pokonujemy przewieszone czwórkowe zacięcie 😉. Nad nim kontynuujemy przez kolejne półki i wzdłuż pęknięcia do położonego znacznie dalej niż zaznaczono w schemacie stanowiska (prawie 50 metrów).

Nad nim czeka danie główne – piękna i lita, choć nieco porośnięta z powodu niewielu przejść płyta – dobrze na szczęście obita. Wspinanie po niej jest bardzo techniczne i mocno dające po nogach – pierwsze metry cały czas trzymają w okolicy VII, a kluczowe przejście przez okapik (VIII) jest dość niebanalne. Pierwsza próba kończy się właśnie tam, a że wymyślony patent jest bardzo losowy, stopy bolą niemiłosiernie i pozostaje niewiele czasu do zmroku – postanawiam powtórzyć od początku tylko raz. Crux puszcza rzutem na taśmę, można więc kontynuować – pozostaje łatwiejszy odcinek wzdłuż rysy (VI) już bez spitów, po którym docieramy do stanowiska z dwóch haków pod zacięciem po prawej (25m).

Trzeci odcinek ma już kompletnie inny charakter i trzeba asekurować się na nim własnym sprzętem. Zaczynamy przewieszającym się zacięciem (VI) i przewijamy się w prawo za kant, kontynuując wyżej wyraźnie już łatwiejszą załupą (IV), która wyprowadza na grań. Znajdziemy tam stanowisko (25m) z taśm – zjeżdżamy z niego albo połogą płytą nad Komin Komarnickiego lub w dół do stanowiska pod drugim wyciągiem (40m) i stąd na ziemię (40m). Udaje wyrobić się idealnie – jeszcze przed zmrokiem zajmujemy jedną z okolicznych kolib (co ciekawe w pobliskiej trafiamy na znajomych!) by nazajutrz rano przejść pod Galerię Gankową, na której robimy Filar Centralny. A na zachodnią Szarpanych jeszcze zapewne wrócę - jest tutaj więcej perełek, którymi warto się zainteresować!