Guliver i Elina, Galeria Osterwy
W pochmurną i wietrzną sobotę wybieramy się z Dominikiem na Galerię Osterwy, gdzie udaje dorzucić się do kolekcji dwie kolejne ósemkowe linie – nie zaliczane do grona najpopularniejszych na ścianie, ale warte uwagi. Zaczynamy od Gulivera (VIII-), gdzie szczególnie ciekawy jest cały drugi wyciąg oraz efektowne wyjście z dachu na ostatnim. Po południu z powodu słabych warunków i dokuczającej kontuzji odpuszczamy główny cel i robimy Elinę (VIII). Tutaj poza mocnym bulderem na starcie czekają m.in. ładna tradowa rysa oraz techniczna płyta - jest krótko ale intensywnie.
Guliver zlokalizowany jest na tzw. Lewej Turni i biegnie pomiędzy dwoma innymi obitymi liniami o podobnych trudnościach – Carpe Diem i Ślepą Uliczką. Co ciekawe nie jest to zupełnie niezależna droga, a wariant starszego Priamo cez previs – nowe jest prostowanie na drugim wyciągu oraz cała końcówka.
Pierwszy wyciąg (V) to właściwie „teren dojściowy” – czeka nas około 15 metrów wspinania przez zarośniętą ściankę (warto coś założyć bo jest tylko jeden spit) i trawers w prawo do stanowiska na półce. Na drugim odcinku (40m) trzeba się już intensywnie wspinać – zaczynamy od przewieszonego zacięcia (VII), kontynuujemy spękaną płytą (VIII-) i po dojściu pod okap trawersujemy w prawo, do łatwiejszej już rysy (VI) ze starej drogi. Jest zimno i wilgotno (przez chwilę nawet kropi), do tego wiatr próbuje zrzucić nas ze ściany - cieszę się więc niezmiernie gdy Dominik przechodzi wyciąg w pierwszej próbie, za co w nagrodę resztę idzie już na drugiego 😊.
Trzeci wyciąg (20m) to ładnie urzeźbiona, choć nieco porośnięta i rzadziej obita ścianka (VI) – kolejne stanowisko znajduje się tuż nad nią, nie warto jednak próbować iść dalej. Na następnym wyciągu (35m) po długim odcinku w połogiej płycie (V/VI-) czeka bowiem przewinięcie za kant i długi poziomy trawers w prawo – do stanowiska pod okapami. Dach na szczęście nie jest tak groźny na jaki wygląda i udaje przejść się go w pierwszej próbie – po delikatnym wejściu na półkę (VI+, krucho!) czeka nas krótka choć ciekawa 😉 sekwencja (VIII-) po której przewijamy się powyżej i łatwym terenem w lewo (IV) dochodzimy do ostatniego stanu (20m), z którego zaczynamy zjazdy.
Gdy odpoczywamy pod ścianą Słońce w końcu przebija się przez chmury, wieje jednak jeszcze mocniej – proponuję więc koledze spróbowanie interesującego buldera na starcie Eliny (VIII), do którego już się kiedyś przymierzałem. Stwierdzam, że jak się z nim uporamy to dalej pójdzie już szybko – droga ma bowiem tylko trzy krótkie wyciągi (25m, 20m, 25m). Oddajemy po dwie próby i gdy już mamy rezygnować, trzecia w wykonaniu Dominika okazuje się skuteczna. Po przejściu mocnego wg nas cruxa (i zasięgowego) wbrew oczekiwaniom nie robi się całkiem łatwo – do stanowiska czeka jeszcze całkiem sprężny fragment (ok. VII), który przejść trzeba będąc już mocno „wybranym”. Warto skorzystać ze stanowiska po prawej stronie – to po lewej jest z dochodzącej od dołu rysą Cesty Horskej Służby, zatrzymując się na nim wspinanie na drugim wyciągu będzie nieco utrudnione.
Po przewinięciu w prawo za kant do przejścia mamy piękną szeroką rysę (VI+), gdzie asekurujemy się własnym sprzętem – jedyny spit jest już po wyjściu z trudności. Warto mieć z 3-4 średnie/duże friendy, z samymi mniejszymi też się da ale jest dość odważnie. Na ostatnim wyciągu startujemy zacięciem i wchodzimy na ospitowaną płytę z krawądkami (VII-), nad którą czeka niebanalne przewinięcie (VII) i kilka technicznych metrów do stanowiska. Do ziemi jest równo 60 metrów - mając choć trochę krótszą linę konieczne są dwa zjazdy. Droga jest więc dobrą opcją na szybką dogrywkę, o ile oczywiście bulder na starcie puści - raczej nie da się go bowiem przeazerować.
PS. Gdy siedzimy na piwie w schronisku zaczyna padać - cieszymy się, że w tych okolicznościach udało się na pierwszym wspólnym wspinie zrobić coś w tatrzańskim granicie, rano bowiem było o włos od zejścia na parking i przenosin w skały do Doliny Demianowskiej 😉.