14/04/2024Tagi: TatryDolina MięguszowieckaSkrajna OsterwaGaleria OsterwyWspinanie górskie lato

Tatarka, Skrajna Osterwa i Sibenica, Galeria Osterwy

Wycena 1: VII+   Asekuracja 1: RS2   Długość 1 [m]: 90   Wyciągi 1: 3   Czas 1 [h]: 2   Wystawa 1: SW   Ocena 1: 6/10   Komentarz 1:    
Wycena 2: VII+   Asekuracja 2: RS2   Długość 2 [m]: 130   Wyciągi 2: 4   Czas 2 [h]: 4   Wystawa 2: W   Ocena 2: 8/10   Komentarz 2:    

Korzystając z kończącego się przedsezonowego okna pogodowego po tygodniu wracam na Osterwę. Tym razem namawiam Dominika na nieco bardziej przygodowe drogi niż tutejsze klasyki - Tatarkę (VII+) na położonej na uboczu ścianie Skrajnej i Šibenicę (VII+) na Galerii. Obie zostały odkurzone w ostatnich latach dzięki niestrudzonemu Rado Staruchowi, który wyposażył je w stanowiska, dorzucił warianty i dobił spity. Pierwsza propozycja jest raczej dla koneserów – ładnego wspinania jest niewiele, kluczowy odcinek wymagający, a reszta drogi mocno porośnięta. Šibenica z nowymi prostowaniami jest już dużo lepsza i warta polecenia, aczkolwiek nie należy do kategorii dróg przystępnych jak na pół-sportową linię w tych trudnościach.

Już dotarcie pod ścianę Skrajnej Osterwy to mała przygoda – spod Prawej Turni Galerii schodzimy ścieżką w dół do lasu i przedzieramy się trawersem przez kosówki do szerokiego żlebu. Nim podchodzimy do góry wzdłuż poręczówki i odbijamy na ściankę z liną po prawej – po jej pokonaniu wychodzimy pod ścianę czołową, na której jest kilka krótkich ale wymagających linii ze spitami, którymi zainteresować mogą się mocni zawodnicy.

Tatarka startuje z prawej strony – pomiędzy dwoma liniami spitów z projektów, przez charakterystyczne powalone drzewo. Po dojściu do niego ścianką lub zarośniętym zacięciem czeka odstrzelona płyta , którą pokonujemy na dilfra (ok. VI+) - jest to dość stresujące przy niezbyt czystej skale i własnej asekuracji (pomijając jednego zgnitego haka). Wyżej pozostaje tarciowy odcinek i łatwe dojście do nowego stanowiska. Prostowanie ze spitami na drugim wyciągu to mocna bulderowa ścianka (VII+/VIII-), na której przejście Dominik potrzebował trzech prób – nad nią jest kilka ładnych metrów po dobrych chwytach i łatwe dojście do stanowiska na pięknym łożu z kosówki 😊.

Po zmianie na prowadzeniu próbuję przejść lewy wariant na trzecim wyciągu zaczynający się okapem ze spitem (VII+). Krótki intensywny bulder wyprowadza jednak na bardzo porośniętą płytę, dlatego też finalnie rezygnuję i wracam na wariant oryginalny rysą po prawej. Po przewinięciu (V) i przedarciu się przez bujną roślinność pozostaje podążać wzdłuż kruchego pęknięcia skośnie w lewo (IV+) aż do łańcucha pod szczytem turni – z lewej dochodzi wspomniany lewy wariant z kilkoma spitami wystającymi z porostów. Dwa szybkie zjazdy i jesteśmy na ziemi, nieco rozczarowani urodą drogi ale zadowoleni z przejścia nowej dla nas ściany. Być może uda się kiedyś wrócić na jedną z trudniejszych linii po lewej, wyglądających na poważne wyzwanie.

Po powrocie pod Galerię zabieramy się za drugą drogę – Šibenicę na Środkowej Turni, do której przymierzałem się już tydzień wcześniej. Pierwszy wyciąg prostowania (w topo VII, raczej VII+) jest wspólny z nową drogą Kanec (IX+) i po odważnym starcie do odległych spitów posiada wymagający fragment – Dominik zalicza z niego konkretny lot 😉. Druga próba idzie już lepiej, po wyjściu z trudności czeka jednak jeszcze sporo wspinania – w sumie do stanowiska docieramy dopiero po 50 metrach. Tam łapie nas małe zaćmienie, wydaje nam się bowiem błędnie, że powinniśmy być niżej i iść na prawo od okapu. Po zjeździe na półkę orientujemy się, że to nie ten okap a na prawo idzie Halkova, wspinamy się więc z powrotem – widać dobrze znając ścianę i idąc wzdłuż linii spitów można się zagmatwać 😊.

Drugi wyciąg zaczynamy od przejścia zacięcia po lewej, po którym odbijamy trawersem w prawo (przez okap w lewo kontynuuje Kanec). Tutaj czeka kluczowe przewinięcie (VII+) ze spitami oraz piękna pozioma ryska na własnej, odbijająca po chwili do góry i prowadząca do półki ze stanowiskiem z Halkovej. Dopiero po przejściu zacięcia powyżej i przewinięciu się do łukowatej rysy orientuję się, że to wariant oryginalny (VI+) – kilka metrów na lewo wypatruję spita. Ciekawy tego fragmentu wracam więc w dół i ruszam w trawers poziomą rysą w lewo. Ta okazuje się mocno bułująca z powodu braku stopni na porośniętej płycie, po jej przejściu nie mam pomysłu jak wyjść wyżej i zawisam, przy okazji nieszczęśliwie zacierając piękną zieloną Omegę ☹. Może ktoś dysponujący jebadełkiem będzie ją kiedyś w stanie wyciągnąć… Po zmianie w trawers rusza Dominik – zapycha się niestety za daleko i po nerwowym powrocie ratuje sytuację przechodząc niebanalną ściankę (VII) do góry i tarciową płytę do stanowiska. Jeżeli ktoś chciałby iść w ciągu bez zatrzymywania się na stanie Halkovej, niech dobrze się zastanowi i upewni, że lina nie zatrzyma się po kilku trawersach.

Zmęczeni przygodami i zmarznięci (po pięknej pogodzie nie ma już śladu, robi się zimno, wietrznie i wilgotno) mając jeszcze tylko godzinę do zachodu Słońca zastanawiamy się czy uda skończyć drogę. Na szczęście ostatni wyciąg puszcza w pierwszej próbie. Po czujnym szóstkowym wspinaniu do rynny, którą łatwo ze ściany droga wychodzi oryginalnie, odbijamy w prawo przez okapik nowym wariantem – po niebanalnym baldzie (VII) rzeźba robi się lepsza i po chwili wspólnie już z Halkovą docieramy do ostatniego stanowiska, z którego zjeżdżamy. A pogoda cały czas się pogarsza – zgodnie z prognozami następnego dnia w Tatry wraca zima i na ponowne letnie wspinanie trzeba będzie teraz pewno dość długo poczekać.