30/04/2024Tagi: SkałySkały - FrancjaPunta BiciartulaWspinanie górskie latoWspinanie w skałach

Celebration du Lezard, Punta Biciartula

Wycena: VIII   Wycena uzupełniająca: 6c+/7a   Asekuracja: S2   Długość [m]: 250   Wyciągi: 8   Czas [h]: 4   Wystawa: S   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Po przejściu słynnego Grzbietu Słonia (RELACJA) mieliśmy restować, ponieważ jednak kolejnego dnia ma padać, nie pozostaje nic innego jak zająć się kolejną drogą z listy - Célébration du Lézard (6c+/7a 250m). Punta A Biciartula z daleka wygląda niepozornie ale oferuje kilka obitych dróg-perełek w świetnym granicie, a wybrane Święto Jaszczurki reklamowane jest jako „true masterpiece of Mediterranean granite sport climbing”. Poza kilkoma łatwiejszymi wyciągami po tafonisach czekają trzy trudniejsze, z których kluczowy opisany jest jako punkt odniesienia dla technicznego wspinania płytowego – kuszące wyzwanie dla miłośnika tego typu formacji 😊.

Podejście jest ewidentne (choć strome) i zajmuje ok. 30 minut. Środkiem południowej ściany biegnie Alexandra (6a+/b) – najpopularniejsza linia tutaj i jedna z lepszych w Bavelli o tych trudnościach, tuż obok Canal inattendu z jednym wyraźnie trudniejszym wyciągiem (gęsto obite 7a+) w nietypowej formacji do której nawiązuje nazwa. Nasz Célébration startuje nieco wyżej po lewej stronie – pierwszy wyciąg (5c) prowadzi pod wyraźnym łukowatym okapem i trawersuje dalej przez płyty, wygląda tak sobie ale jest całkiem fajny! Na drugim odcinku (6a) Ania utrudnia sobie przejście okapiku, wychodzi jednak z tarapatów i łatwiej już dociera do stanowiska powyżej.

Trzeci wyciąg to kolejny trawers – tym razem bardziej wymagający, zmieniamy się więc na prowadzeniu. Po dobrze urzeźbionych pierwszych metrach czeka fragment (6c) bez wyraźnych chwytów i stopni, trzeba dobrze pokombinować by dostać się do drzewka pod przerysą, którą idziemy dalej. W tym miejscu jest stanowisko pośrednie (2 spity jak wszędzie) i dobrze z niego korzystać, nie tylko z powodu zbawiennego cienia ale i przesztywnienia liny. Wspomniana rysa jest całkiem przyjemna (ok. 6b) i dobrze obita, po chwili wspinamy się zresztą bardziej zacięciem na zewnątrz i docieramy na półkę. Na wyciągu kolejnym do akcji wraca Ania – tym razem do pokonania jest efektowne przewieszenie po tafonisach, znacznie przystępniejsze niż mówi wycena (6a+), wyżej kontynuujemy w pięknej rzeźbie skośnie w lewo do stanowiska pod szerokim kanałem pomiędzy tafonisami. To właśnie nim zaczynamy wspinanie (ponownie moja kolej), ruchy są bardzo ciekawe (6c) i w jednym miejscu odważne, po przewinięciu się przez okapik kontynuujemy łatwiejszą już płytą wzdłuż odleglejszych spitów.

Po dotarciu pod kluczowy wyciąg (6c+/7a), wspomnianą na wstępie ultra-techniczną płytę moje morale nie są zbyt wysokie – trochę przez bolące po wczoraj łydki, głównie jednak z powodu mocno już nagrzanego przez Słońce granitu, który zrobił się „śliski” (jest 13-ta, a za godzinę będzie jeszcze gorzej). Zastanawiam się czy nie zdezerterować na wyciąg „obejściowy” rysą za 6a+ (patrz topo, dobra opcja awaryjna), w końcu jednak postanawiam spróbować przynajmniej dwa razy. Pierwsze metry mają jeszcze dobrą rzeźbę, po rozpoczęciu trawersu zaczyna się jednak magia – trzeba bowiem czarować po spionowanej gładkiej płycie (świetnie jednak obitej). Do dziś nie wiem jak udało ustać się w dwóch najtrudniejszych miejscach, są one jednak mocno losowe i skóro-żerne więc patentowanie mogłoby się nie powieść. Po postoju na restowej półeczce okazuje się, że to nie koniec – bulder wyprowadzający na filarek kosztował mnie więcej sił i nerwów niż płyta… Na ostatnim wyciągu Ani przypada wisienka na torcie – piękny odcinek (5b) w tafonisach, stromy i klamiasty.

Po krótkiej przerwie w zacienionej jamie na zwieńczeniu turni i podziwianiu okolicznych szczytów przechodzimy do ukrytego w nyży po zachodniej stronie łańcucha, z którego zjeżdżamy ok. 50m do rampy i po zejściu nią kilka metrów do uskoku kolejne 30m do żlebu. Pod start drogi schodzimy nim ok. 15 minut, zjeżdżając po drodze przez jeden uskok (10m). Przez chwilę zastanawiamy się czy nie próbować zrobić jeszcze Alexandry, późna pora i kumulacja zmęczenia powodują jednak że wybieramy druga opcję -  zimne piwo na plaży 😊. Na tą lub drugą wspomnianą drogę na pewno jednak będziemy chcieli wrócić bo skała na Punta Biciartula jest pierwszej klasy!