Acciughe e bottarga i Hard o soft, Masua Porto Flavia
Tym razem pobyt na Sardynii zaczynamy od położonego na zachodzie wyspy Masua. Zanim przeniesiemy się do obfitującego w duże ściany rejonu Baunei postanawiamy bowiem zrobić rozruch, zweryfikować stan mojej kontuzjowanej ręki oraz pozwiedzać. Pod kątem wspinania okolica oferuje sporo fajnych sektorów sportowych oraz kilka wielowyciągowych, z klifami Porto Flavia oraz Pranu Sartu na czele. Drugi z nich tym razem odpuszczamy (choć robi wrażenie – zob. zdjęcie), pierwszy jest bowiem tak atrakcyjny, że wizytujemy na nim dwukrotnie. Zaczynamy od dwóch niżej wycenianych klasyków – łatwej i przyjemnej Acciughe e bottarga (6a 180m OS) oraz kapitalnego, choć wymagającego jak na swoją wycenę Hard o soft (6a+ 180m OS).
Pod sektor Porto Flavia dostać można się ścieżką od góry (strome podejście i zejście pod ścianami) lub wybrzeżem. Przerabiamy obie opcje i zajmują mniej więcej tyle samo, choć pod opisane tutaj drogi lepiej wybrać tą drugą, nie trzeba wtedy zjeżdżać 40 metrów – wspinanie zaczynamy bowiem przy samym brzegu.
Na Acciughe e bottarga główne trudności (6a) czekają na starcie – pokonujemy krótki bulder przewijając się w lewo (dalej wprost idą spity z Hard o soft) i kontynuujemy wznoszący trawers do stanowiska na rampie po lewej. Drugi odcinek zaczynamy od łatwego przejścia półkami w lewo (przecinamy drogę Megaminimondo) i wchodzimy na ciekawy uskok z rysą (5c). Trzeci wyciąg (5c) to mało ciekawy początek w żlebie i fajna końcówka dobrze urzeźbioną ścianką. Następnie czeka jeszcze ładny stromy filarek (5c) i połoga, świetnie urzeźbiona płyta (5b). Zjeżdżamy wzdłuż linii drogi, na dwóch odcinkach mocno diagonalnie. Obicie jest dość komfortowe, nie potrzeba dodatkowego sprzętu, szukający wrażeń wspinaczkowych mogą się nieco nudzić (poza pierwszymi metrami) – tym zdecydowanie polecam drugą drogę!
Hard o soft mimo iż wyceniona tylko o pół stopnia wyżej od Acciughe, jest od niej bowiem ZDECYDOWANIE bardziej wymagająca - lepiej więc nie wybierać się na nią jeżeli nie czujemy się swobodnie w trudnościach 6b. Jeżeli mamy jednak choć trochę zapasu koniecznie warto drogę zrobić – trzy górne wyciągi są po prostu kapitalne! Droga nie była klasykiem tylko z powodu bardzo wymagającego odcinka za 6b+ pod koniec pierwszego wyciągu, po re-ekipacji w 2022 wytyczono jednak bardziej pasujący do reszty wariant za 6a+ i momentalnie przejścia sypią się jedno za drugim.
Wspinanie zaczynamy jak na Acciughe, nie odbijamy jednak w lewo tylko wspinamy się do góry i w prawo. Po wyjściu na półkę czeka nas techniczna płyta (mocny fragment jak na 6a+) i przejście w prawo do nowego stanowiska (stary wariant 6b+ idzie słabo obitą zardzewiałymi punktami przewieszoną rysą i nie zachęca). Drugi odcinek (5c) jako jedyny odstaje trudnościami, prowadzi go więc Ania – pokonujemy zacięcie wprost i podchodzimy pod przepiękne górne spiętrzenie ściany. Wyciąg trzeci (6a) to piękne płytowe wspinanie z jednym wyraźnie trudniejszym fragmentem. Dwa kolejne to prawdziwa uczta – jest długo, różnorodnie i ciągowo choć to "tylko" 6a+. Płyty miejscami się przewieszają, a chwyty to na zmianę podchwyty, nacieki i dziury różnych rozmiarów i kształtów. Na deser czeka jeszcze wyciąg za 6a, na którym również jest bardzo zajmująco i atrakcyjnie aż do ostatniego metra.
Droga ma nowe spity i stanowiska, miejscami są niewielkie runouty ale przy świetnej jakości skale i tarciu, nie powoduje to zbytniej nerwowości. Zjechać najlepiej wzdłuż biegnącej na prawo Arancia meccanica (6c) – drogi jeszcze ładniejszej więc jest szansa, że od razu zapragniecie ją zrobić, a więc o niej będzie kolejna relacja 😊.