02/01/2025Tagi: SkałySkały - WłochyPunta GiradiliWspinanie górskie latoWspinanie w skałach

Crysalis by Grenke, Punta Giradili

Wycena: VIII+   Wycena uzupełniająca: 7a+   Asekuracja: S1   Długość [m]: 550   Wyciągi: 16   Czas [h]: 7   Wystawa: SE   Ocena: 7/10   Komentarz:    

Podczas pobytu w rejonie Baunei nie mogło oczywiście zabraknąć wizyty na „Królowej Wybrzeża” czyli słynnej Punta Giradili. Po dwóch świetnych klasykach robionych w poprzednich latach (Mediterraneo 7a+ 240m niestety z A0 oraz Wolfgangu Güllichu 7a 390m) marzyła mi się podobno jeszcze piękniejsza Sette Anni di Solitudine (6c+ 390m). Z powodu dużego nagromadzenia trudności prowadzenie całości z niedoleczoną kontuzją nie wchodzi jednak w grę, a że nie dojeżdża z okolicy kolega na którego liczyłem 😉 decydujemy się na dużo przystępniejszą (jak wiadomo w górach nie jeden wyciąg decyduje o całości) Crysalis by Grenke (7a+ 550m/16 wyciągów).

Choć wycena i to, że jest to najdłuższa droga na ścianie mogą sugerować co innego, fakty są takie że wspinanie poza kluczowym wyciągiem oscyluje w granicach 6a-6b+ i to takich przystępnych. Także jeżeli ktoś nie czuje się na siłach by atakować wymagającą główną ścianę, może śmiało próbować tutaj – nie pasujący do całości trudny fragment można dość łatwo zrobić w stylu A0, co było zamierzeniem autorów by droga dostępna dla szerszego grona wspinaczy. A jak ktoś chce posiedzieć w ścianie dwa dni – nie ma problemu, wielki taras w połowie daje spore możliwości noclegowe, z wykorzystaniem hamaka włącznie 😊. Wspinając się bez poślizgów bez problemu można jednak wyrobić się w jeden, nawet krótszy dzień – łatwiejsze odcinki przechodzi się bardzo szybko, szczególnie końcówkę drogi. Generalnie warto się wybrać bo jest ciekawie, skała jest bardzo dobrej jakości a widoki piękne - jedynie po zrobieniu najlepszych dróg na Giradili możemy czuć lekki niedosyt.

Po zejściu pod ścianę z owczarni (opis w poprzednich relacjach) idziemy nisko na jej prawy skraj i bez problemu odnajdujemy startującą pod charakterystycznym okapem drogę Crysalis. Pierwszy wyciąg (6a) to ładne płytowe wspinanie filarkiem i wyminięcie dachu lewą stroną. Drugi odcinek (6b) to efektowny trawers w prawo i wspinanie technicznymi zacięciami do stanowiska. Trzeci wyciąg (7a+) zaczyna się od przyjemnego wspinania w dobrej rzeźbie, potem jednak czas na kilka metrów po małych krawądkach, kilka kluczowych (w tym jeden boleśnie perfidny 😉) przechwytów i łatwiejsze ale pompujące wyjście nad okapik. Moje dwie próby nie przynoszą powodzenia, nieco już męcząca trzecia jest na szczęście skuteczna i udaje się klasycznie – robota zrobiona, przekazuję więc prowadzenie Ani 😊.

Odcinek czwarty (6a) to ładne zacięcie i łatwiejsza ścianka, na dość długim piątym czeka trudniejszy fragment na płycie z małymi chwytami (wg topo 6b+). Dalej wspinamy się ładnym filarkiem (6a+) oraz płytą obok zacięcia (6a+) – to siódmy wyciąg, który wyprowadza nas z dolnej części ściany. Po wyjściu na wielki taras (na którym można się zgubić) kierujemy się pod górne spiętrzenie i namierzamy napis Corvalis pod startem ósmego wyciągu – bardzo ładnego zresztą (6a+) bo prowadzącego pięknie urzeźbionymi szarymi ściankami. Na kolejnym odcinku czeka nas mała przewieszka i ciekawy trawers z dilferkiem (6a+), na wyciągu dziesiątym dwa świetne odcinki płytowe po małych chwytach – zmęczyły Anię, więc wyręczam ją w prowadzeniu końcówki drogi.

Jedenasty wyciąg (6a) zaczyna się trawersem z obniżeniem, po którym wspinamy się do góry piękną uklamioną rysą  i wychodzimy na widokowy balkonik z turniczką. Od tego miejsca wspinamy się już wzdłuż filara przechodzącego w grań – początkowo ładnym zacięciem (6a), potem żeberkiem. Na ostatnich czterech wyciągach spity umieszczone są tylko dla orientacji – idziemy od stanowiska do stanowiska terenem głównie czwórkowym, czasami nieco na siłę szukając trudności (jedna ścianka wg topo za 6a). Po zakończeniu wspinania ale jeszcze pod szczytem znajduje się zeszyt pamiątkowy – odnajdujemy swój stary wpis i robimy nowy 😊. Całość mimo moich powtórek w trudnościach poszła nam na tyle sprawnie, że kończymy po godzinie 15-tej więc spokojnie wyrabiamy się z powrotem do samochodu przed zachodem Słońca i jedziemy na zasłużoną pizzę.