04/01/2025Tagi: SkałySkały - WłochyOronnoroWspinanie górskie latoWspinanie w skałach

Evinrude, Oronnoro

Wycena: VIII-   Wycena uzupełniająca: 6c+   Asekuracja: S2   Długość [m]: 240   Wyciągi: 7   Czas [h]: 5   Wystawa: SE   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Ponieważ jednym z celów podczas kolejnej wizyty na Sardynii była eksploracja, postanawiamy odwiedzić jedną z pięknych ale trudniej dostępnych ścian, Oronnoro. Znajdziemy tutaj kilkanaście linii, w tym kilka ze stałymi punktami – te oferują trudności od 6b+ do 7b+ i długość do 350 metrów. Najpopularniejsza droga to Atomica (6b+), nas interesują jednak C’est chic (7a+) i Evinrude (6c+). Finalnie po rozpoczęciu wspinania na pierwszej zjeżdżam ze stanowiska i przenosimy się na drugą – konieczność powtarzania wyciągu i późna pora w perspektywie tego co czeka powyżej i prowadzenia całości nie rokują. Evinrude okazuje się świetna ale i dość wymagająca na teoretycznie łatwiejszych wyciągach, choć powtarzam tylko kluczowy to na pewno w pamięci pozostaną i te pozostałe 😊.

By dostać się na miejsce czeka nas mała wyprawa – poniżej opis jednego z dwóch wariantów, zakładającego zejście znad ściany do jej podstawy. Jedziemy płaskowyżem Golgo kilka kilometrów (w tym sporo drogą gruntową gdzie przydaje się wyższe zawieszenie) pod owczarnię Olobizzi, skąd ruszamy w kierunku plaży Cala Biriola. Po dziesięciu minutach na rozwidleniu nie kierujemy się jednak w stronę morza, a w lewo pod górę. Godzinę później dochodzimy do charakterystycznego płaskowyżu za szczytem Serra Ovara, gdzie znajdują się starożytne chaty z dachami z pni jałowca. Tutaj zostawić można zbędne rzeczy – wrócimy w to miejsce po wyjściu ze ściany. By pod nią zejść wracamy się około 50 metrów i za kopczykami docieramy do żlebu – stopniowo coraz bardziej stromego i sypkiego. Po tym paskudnym zejściu czeka nagroda w postacie pięknego widoku na stromą, litą ścianę – ku naszemu zdziwieniu są na niej już dwa zespoły, w tym jeden na C’est chic. Pierwszy wyciąg tej drogi (6c+) jest mocno siłowy, trudniejszy jest jednak tylko jeden fragment – niestety źle odczytuję sekwencję i zawisam. Ponieważ już 11-ta (ciemno robi się ok. 17-ej) a wyżej czeka sporo trudnych odcinków, odpuszczam i przyznaję rację Ani, że większe szanse mam na poprowadzenie drugiej upatrzonej drogi.

Po przejściu pod prawą część ściany zaczynamy wspinanie – na dzień dobry wyciąg 6b+, ciągowy i z kilkoma wymagającymi ruchami. Po kilku przyjemnych metrach czeka wymagające wejście w rysę, potem ścianka z małymi ostrymi chwytami i dopiero na koniec trochę łatwiejszego połogu. O ile pierwszy wyciąg zaskoczył, drugi lekko zszokował 😉– wydał mi się trudniejszy niż 6c+ robione na wcześniejszej drodze. Po przeniesieniu stanowiska 5 metrów w prawo zaczynamy od filarka po prawej, z którego przechodzimy trawersem w lewo nad przewieszeniem – kilka pięknych ale i mocnych bulderowych ruchów przenosi nas w dobrze urzeźbioną płytę, którą kontynuujemy do odległego jeszcze stanowiska. Kolejne dwa wyciągi (5a i 5b) to na szczęście rest dla palców i głowy – idziemy skośnie w prawo, mijamy stanowisko (lub stajemy) i po pokonaniu górnej części filara docieramy stanowiska wspólnego z tradową Cani e porci.

Kluczowy wyciąg (6c+) mimo moich obaw okazuje się rozsądnie wyceniony – zaczynamy od efektownego przewinięcia na żółtą ścianę po prawej i idziemy do góry do małej przewieszki, nad którą czeka crux w postaci kilku ciekawych przechwytów. Po spaleniu OS-a już na wyjściu z trudności wracam na dół i oddaję drugą próbę – tym razem skuteczną choć z powodu pomylenia ruchów o mało nie zakończoną spektakularnym lotem 😊. Końcówka wyciągu jest już łatwiejsza i doprowadza do kolejnego wspólnego stanowiska ze wspomnianą powyżej drogą. Następnym odcinek (6a+) zaczynamy zresztą wspólnie, po chwili jednak efektownie opuszczamy zacięcie i kontynuujemy po lewej śliczną (choć rzadziej obitą) płytą rodem z Paklenicy. Ostatni, siódmy wyciąg (6b) opisany jest w przewodniku jako piękny ale i dość odważny pod kątem asekuracji. Na szczęście wcale nie jest najgorzej – świetna rzeźba pozwala czuć się w miarę pewnie, trzeba tylko szybko przemieszczać się między kolejnymi spitami 😉.

Po wyjściu ze ściany kierujemy się do góry i skośnie w lewo aż do ścieżki, którą wracamy do szałasów i dalej trasą porannego podejścia do samochodu. Klimatyczny spacer pustkowiem po ciemku urozmaica nam spotkanie z dzikimi świniami i zachwyt dziką okolicą – na Oronnoro warto będzie wrócić, tym bardziej że pozostał niezakończony temat.

PS. Sama ściana poza ciekawym wspinaniem oferuje kapitalne widoki na wybrzeże, w tym słynną Aguglia di Goloritzè.