Dragonline, Mały Siarkan
Po sobotnich (nieudanych) zmaganiach z Kororo na Osterwie, ostatniego dnia obozu jest więcej sił na chodzenie niż wspinanie – stąd też w planach mała łańcuchówka, na którą namawiam Anię i Bartka. Zaczynamy od Drag”on”line (VII- OS) na zachodniej ścianie Małego Siarkana, po którym Siarkańską Granią przechodzimy pod Smoczy Szczyt - z powodu późnej pory nie znajdujemy jednak spręża by dorzucić ostatnią część, Cestę pre Lukasa (VI). Sama „Smocza Linia” to ciekawa droga wymagająca umiejętnego czytania nie zawsze idealnej skały i wychodzenia nad mikrofriendy w trudnościach – poza łańcuchami na stanowiskach na całości jest tylko jeden hak.
Droga startuje ok. 50 metrów od wejścia w Veličkov Kut, który robiłem zresztą (RELACJA) w podobnej kombinacji do tej zaplanowanej na dziś, z Siarkańską Granią i Drogą Motyki na zachodniej ścianie Szarpanych Turni – opcji na linkowanie jest oczywiście więcej, polecam 😊. Wspinanie na Dragonline zaczynamy u podstawy ściany, pod płytą z mchem lub z poziomej trawiastej półki zaraz nad nią. Przechodzimy filarkiem do systemu wyraźnych zacięć (III/IV) którymi kontynuujemy aż do stanowiska zlokalizowanego na balkonie pod okapem. Znajdziemy tutaj łańcuch zjazdowy, podobnie jak na każdym kolejnym stanowisku – dzięki temu orientacja jest znacznie łatwiejsza. Drugi wyciąg (III) to najmniej ciekawy i przyjemny odcinek drogi – obchodzimy okap trawnikiem w lewo i trawersujemy przez kruchy teren (który ucierpiał z powodu obrywu powyżej) w prawo, po czym wąską połogą płytą z rysami wprost do widocznego powyżej stanowiska.
Trzeci odcinek to wspinanie wąskim zacięciem przez kaskadowe okapiki – najtrudniejsze jest pokonanie pierwszego z nich (VI+), nie należy lekceważyć tego miejsca szczególnie jeżeli asekurujemy się z mikrofrienda (jak ktoś się obawia radziłbym zabranie młotka i wbicie pod trudnościami haka). Wyżej jest nadal ciekawie, ale nieco łatwiej (V+), po chwili mamy też jedynego haka i dobrą asekurację aż do stanowiska, zlokalizowanego obok białego okapu powstałego w wyniku dużego obrywu kilka lat temu. Jest na nim bardzo niewygodnie, dobrze więc odpowiednio pokombinować z przedłużeniem taśmami.
Kluczowy czwarty wyciąg zaczynamy od pokonania szerokiej rysy na prawo od stanowiska (V+), po wyjściu z niej trawersujemy mocno (uwaga na przesztywnienie!) w prawo i lekko w dół by w najbardziej dogodnym miejscu wejść w niewyraźną rysę rozszerzającą się wyżej – ponownie asekurujemy się z małego frienda/kostki (lub bijemy haka) i ostrożnie pokonujemy wymagający (VII-) odcinek. Zmęczony i z bolącymi stopami w sportowych butach szczerze ucieszyłem się że Bartek prowadził ten wyciąg 😉 – jest bowiem całkiem sprężny, a skała porośnięta. Wyżej trudności odpuszczają (VI), na koniec czeka jednak czujny trawers w lewo do łańcucha.
Piąty odcinek dla odmiany jest już nietrudny i przyjemny – przecinamy skośny okapik po prawej (V) i kontynuujemy zacięciem (IV) do góry i w lewo do kolejnego stanowiska. Tutaj przebieramy już buty na podejściówki i szybko pokonujemy ostatni wyciąg – trawą w lewo i depresją skośnie w prawo do ostatniego łańcucha, tuż pod przełączką. Stąd można szybko i wygodnie zjechać – stanowiska zlokalizowane są równo co 30 metrów więc można łączyć zjazdy (poza ostatnim gdzie do ziemi mamy 50 metrów).
My idziemy jednak dalej – na lotnej asekuracji przewijamy się na stronę wschodnią i trawersujemy do góry na grań. Po pokonaniu kolejnych turniczek i uskoków (III) oraz dwóch krótkich zjazdach ostatni łatwiejszy fragment pokonujemy już bez liny i docieramy na Siarkańską Przełęcz. Tutaj szykujemy się na trzecią część dzisiejszej przygody – wspinaczkę południową ścianą Smoczego Szczytu, po chwili dochodzimy jednak do wniosku że o tej porze i przy zmęczeniu kilkudniowym działaniem nie byłoby to zbyt przyjemne. Wyjątkowo więc odpuszczamy i leżąc na trawie obserwujemy znajomych kończących Południowy Filar Smoczego, po czym udajemy się na piwo do schroniska i dalej w drogę powrotną do domu.
Dorzucam też w ramach ciekawostki cztery foty z sobotniego wspinania z Szymonem na Kororo (IX-). Po kilku godzinach zmagań z przechwytami, porostami i Słońcem udało się niestety przejść tylko pierwszy wyciąg oraz trudności drugiego i sprawdzić co czeka na kolejnym. Drogę opiszę więc jeżeli uda się na nią wrócić i przejść w całości.