03/08/2025Tagi: AlpyAlpy - FrancjaLe BreventWspinanie górskie lato

Fin de Babylone, Brevent

Wycena: VII+/VIII-   Wycena uzupełniająca: 6c   Asekuracja: S2   Długość [m]: 220   Wyciągi: 8   Czas [h]: 3.5   Wystawa: S   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Po kolejnym opadzie i przy utrzymującej się niskiej temperaturze już wiemy, że możemy zapomnieć o głównym celu zaplanowanym na koniec pobytu. Na pocieszenie w niedziele rano tuż przed wyjazdem wyjeżdżamy na Brevent i robimy 8-wyciągowy Fin de Babylone (6c 220m OS) – podobno najładniejszą z trzech na południowej ścianie (są jeszcze Poeme a Lou 6c oraz nowa droga Pioli 6c). Droga oferuje przyjemne wspinanie w gnejsie po krawądkach, z komfortową stałą asekuracją oraz przepięknym widokiem na masyw Mont Blanc. Słoneczna płytowa ściana szybko wysycha i nadaje się dobrze na szybką akcję przez co drogi na niej cieszą się bardzo dużą popularnością – szczególnie gdy wysoko w górach są słabe warunki.

Dla powodzenia naszej akcji kluczowy jest wyjazd pierwszą kolejką (o 8:30) i jak najszybszy zbieg pod drogę – pierwszy raz chyba widzę by tyle osób ścigało się pod ścianę. Na szczęście zespoły przed nami skręcają na ścianę wschodnią (łatwy klasyk Frison-Roche 6a, popularne Ex Libris 6b i świetne rysowe Premier de corvee 7a na które mieliśmy chrapkę ale było mokre), a my zajmujemy miejsce na czele peletonu pod południową wystawę. Po chwili stawiają się kolejne zespoły i startują na każdą z dróg, po kilku godzinach robi się głośno i tłoczno co nie do końca nam się podoba – no ale idąc na klasyki w stylu plaisir nie ma się dziwić i marudzić! A gdy pytamy innych czy też mają dzisiaj po wspinaniu w planach 15-godzinną podróż autem, od razu rezygnują z prób wciskania się przed nas 😉.

Droga startuje wyraźnym kancikiem na lewo od dużego komina – nasze ringi są po prawej, te obok są z nowej drogi Pioli. Wspinamy się przyjemnie po kostkach i obłych krawądkach (6a) kolejnych punktów (gęsto w trudnościach, rzadziej gdy łatwiej ale bezpiecznie i zdecydowanie wystarczają same ekspresy) i wychodzimy do stanowiska po lewej. Drugi odcinek zaczyna się trudniejszym przewinięciem przez okapik na kancie (6b), po czym kontynuujemy wytrzymałościowo ale łatwiej prosto do góry. Trzeci wyciąg (6b+) to przejście skośnie w lewo do podwieszonego filarka i bardzo ładne wspinanie nim w stronę okapu.

Kolejny odcinek jest krótki (15m) ale kluczowy (6c) – czeka nas techniczny trawers pod okapem z jednym trudniejszym bulderkiem i przewinięcie nad jego lewym skrajem. Nie zatrzymujemy się przy zjazdówce na prawo, nasz stan widać kilka metrów na lewo. Bartek sprawnie pokonuje pierwsze wyciągi, za kolejne zabiera się Szymon – oczywiście na takiej drodze robionej dla przyjemności na drugiego też wspinamy się w 100% klasycznie.

Wyciąg piąty (6b) to piękne wspinanie w pionie po dobrych krawądkach i odciągach, jest trochę monotonnie i smutno że to nie granit naprzeciwko ale w innym rejonie człowiek by się pewno zachwycał 😉. Tym bardziej, że kolejny odcinek (6b+/c) jest jeszcze ciekawszy – pokonujemy przewieszkę nad stanem i kontynuujemy pionową ścianką po mniejszych chwytach aż do wyraźnej półki. Tutaj znajduje się stan z nowej drogi, do naszego podchodzimy kawałek wyżej na lewo – choć można tak jak my zatrzymać się niżej. Choć nie ma to dziś większego znaczenia, by trochę urozmaicić wspinaczkę przejmuję prowadzenie na dwa ostatnie wyciągi.

Siódmy pasaż (6b) to wspinanie w dużo jej bardziej urzeźbionej ścianie po lekko przewieszającym się filarku (wzdłuż lewej linii ringów), ósmy (6a) zaczyna się łatwym podejściem pod ostatnią ściankę, którą pokonujemy efektownie ale po klamach – tym razem idąc prawą linią zacięciami między przewieszkami. Z ostatniego stanowiska wychodzimy na ścieżkę, którą lekko schodzimy i po przekroczeniu żlebu odbijamy do góry by po 4 godzinach od wejścia w drogę stanąć przy górnej stacji kolejki. Jeszcze tylko burger w Poco Loco, ostatnie nostalgiczne spojrzenie w stronę gór i ruszamy w długą podróż by wyrobić się na poniedziałek rano do pracy 😊.