10/08/2025Tagi: TatryDolina Rybiego PotokuMięguszowiecki Szczyt WielkiWspinanie górskie lato

Droga Surdela, Mięguszowiecki Szczyt Wielki

Wycena: V+   Asekuracja: R2   Długość [m]: 400   Wyciągi: 11   Czas [h]: 5   Wystawa: E   Ocena: 8/10   Komentarz:    

Po sobotnim przejściu Wariantu R z Mateuszem (RELACJA), następnego dnia ruszam z Anią w stronę Czarnego Stawu. Marzyła się Kazalnica ale po długich zmaganiach z eRem brakuje nieco sił, do tego prognozy straszą popołudniowym deszczem - przechodzimy więc do planu B czyli Drogi Surdela (V+ 400m) na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim. W początkach mojego wspinania w Tatrach zdarzyło się pobłądzić w ścianie i zrobić własny wariant omijający niestety wszystkie najładniejsze wyciągi - krótki opis tego przejścia TUTAJ. I tak dopiero po wielu latach nadarzyła się okazja by nadrobić zaległości – jak się okazuje zdecydowanie warto było bo ładnego i zajmującego wspinania na drodze jest sporo, a Komin Kiszkanta to faktycznie tatrzański unikat!

Po dotarciu pod wschodnią ścianę w dogodnym miejscu wchodzimy w Lewą Depresję i wybierając jak najbardziej lite skalne odcinki oraz trawiaste półki (I-II) pokonujemy ok. 150 metrów do właściwego startu Drogi Surdela na Tarasach Sokołowskiego. Pierwszy odcinek to intuicyjne wspinanie wprost do góry po skale poprzetykanej trawą – jest łatwo (III) ale możliwości asekuracji są ograniczone. Po dotarciu do poziomego tarasu pod stromym uskokiem ograniczonym przewieszką robimy stanowisko po prawej lub lewej stronie – w zależności od wariantu jaki chcemy robić powyżej.

Oryginalnie droga prowadzi prawą stroną przez zacięcie i wyprowadza w łatwy teren połogą płytą pod okapem, my wybieramy jednak nieco trudniejszy ale bardziej narzucający się wariant – filarkiem (V, hak) do wyraźnego zacięcia na lewo od okapu (IV+). W obu przypadkach wychodzimy na Półki Ratowników i robimy stanowisko. Stąd czeka nas ok. 20 metrów podejścia trawiastą depresją (II) skośnie w prawo do toprowskich spitów, od których trawersujemy kilka metrów w prawo pod wyraźne zacięcie – stanowisko zrobić najlepiej u jego podstawy.

Czwarty wyciąg to ładne wspinanie wspomnianym zacięciem (IV-V) i wyjście z niego przez ściankę na półkę, z której w prawo do kantu – jest tam stanowiskowy hak z pętlą. Kolejny odcinek (V-) to wspinanie ścianką z rysą do góry i czujne przejście w lewo do zacięcia, które wyprowadza nad widoczne z dołu skalne dzioby – choć to tylko 20 metrów warto zrobić na nich stanowisko (hak na powietrznym kanciku) bo kolejny wyciąg jest długi i zawiły. Z tego miejsca przewijamy się w lewo z obniżeniem, po czym od razu odbijamy do góry zacięciem (IV+) które stopniowo zanika i doprowadza do wyraźnego poziomego gzymsu prowadzącego wprost na Półki Uchmańskiego – trawersujemy nimi aż do wielkiej platformy i stanowiskiem z dwóch ringów pod wizytówka drogi czyli efektownym Kominem Kiszkanta. Wspinanie nim jest piękne niczym na alpejskich klasykach, choć osobom nie obytym z technikami rysowymi i kominowymi może wydawać się nieco trudno jak na V czy V+, na szczęście asekuracja (własna + haki) jest bardzo dobra aż do wyjścia na balkonik stanowiskowy po ok. 35 metrach.

Wyciąg ósmy zaczyna się piękną ryską (V+), z której odbijamy w lewo i trawersujemy przez odpęknięte pyty do wyraźnej wyrwy w filarze – po wyjściu na balkonik możemy wspinać się 10 metrów i zatrzymać na półce z hakiem lub przejść trawersem 5 metrów w lewo i tam założyć stanowisko. W drugim przypadku wspinamy się do wspomnianej półki z hakiem i odbijamy przez ściankę w lewo do pięknego zacięcia z rysą (V). Po wyjściu z trudności możemy zatrzymać się przy głazach lub iść na prawie całą długość liny w lewo przez dwie trawiaste półki pod charakterystyczną wielką leżącą płytę. Po przejściu zacięcia biegnącego wzdłuż płyty (IV) odbijamy w prawo i wybieramy jeden z wariantów – w lewo, wprost do góry lub w prawo – u nas chmury gęstnieją i zaraz zacznie padać więc kieruję się do wypukłej formacji jaką oferuję filar na prawo.

Ostatni odcinek (II-III) wyprowadzający do grani pod Mięguszowiecką Basztą pokonujemy już w deszczu – na górze szybko chowamy liny i sprzęt i szybko idziemy na główny szczyt MSW. Widoków niestety brak, od razu więc zbieramy się do zejścia – ponieważ zostawialiśmy kilka rzeczy pod ścianą wybieramy dłuższy i bardziej skomplikowany wariant Drogą po Głazach na Przełęcz pod Chłopkiem – krócej i bardziej ewidentnie jest przez Hińczową Przełęcz.

Droga to oczywiście jeden z najlepszych piątkowych klasyków w Tatrach więc bardzo ją polecam – warto jednak wybrać się w pewne pogodowo dni, szczególnie jeżeli dobrze nie znamy topografii ściany i masywu bo ewentualny wycof będzie skomplikowany i ryzykowny.